Jennifer Hayward - Kalifornijskie wino,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Jennifer HaywardKalifornijskie winoTłumaczenie:Agnieszka WąsowskaROZDZIAŁ PIERWSZYJeśli życie można by porównać do kieliszka cabernet, Alexandra Anderson chciałaby żyć w samymjego centrum. Im trudniejsze było wyzwanie, przed jakim stawała, tym lepiej. Uwielbiała zadania,które zdawały się przekraczać jej możliwości.Wychowana w Iowa miała więcej doświadczenia z piwem, które było nieodłącznym towarzyszemkażdej imprezy niż z kalifornijskim zinfandelem czy merlotem.Zupełnie inaczej zapatrywał się na te sprawy Gabriel De Campo, który właśnie wszedł nadoroczne przyjęcie dobroczynne w Napa Valley. Owoce winnego krzewu były jego obsesją. Jegoraison d’etre.Alexandra patrzyła na niego ze swojego balkonu w Pacific Heights, gdzie odbywała się całaimpreza. Miała tyko jeden cel: wziąć udział w jakimś ryzykownym przedsięwzięciu, w którymmogłaby dać upust nagromadzonej we krwi adrenalinie. Zamierzała przekonać Gabriela De Campo,żeby się zgodził, aby to właśnie jej firma przygotowała dla niego dwie imprezy promująceproducentów wina. To była jej szansa i nie zamierzała jej zmarnować. Marzyła o tym, aby w jejportfolio znalazła się obszerna wzmianka o tym, że jej firma zaistniała na rynku winiarskim.Napiła się łyk wina, którego kieliszek trzymała w ręku od ponad godziny. Przez ten czas gawędziłaz przybyłymi gośćmi, próbując się zorientować, kto jest kim, co tych ludzi kręci i czym możeprzekonać De Campo, żeby przyjął jej propozycję.Czy aby nie postradała zmysłów, porywając się na to?Wszystko stało się tak nagle. Dziś rano spała smacznie po upojnej nocy, jaką spędziła naManhattanie z koleżankami, kiedy o godzinie szóstej rano obudził ją telefon od przyjaciółki, KatyiJones. Katya była szefem działu marketingowego De Campo. Należała do osób chłodnychi opanowanych, ale tym razem najwyraźniej nie potrafiła powstrzymać podniecenia. Gabriel deCampo właśnie zerwał umowę z agencją PR, która do tej pory obsługiwała jego firmę, ponieważ niepodobały mu się ich pomysły. Tymczasem za niespełna miesiąc miały się odbyć dwie bardzo ważneimprezy: jedna w Napa, druga zaś w Nowym Jorku.– Potrzebuję cię – jęknęła Katya. – I to natychmiast.Alex być może wcale nie byłaby taka chętna, żeby wstawać o tak drastycznej godzinie i pracowaćdla Katyi, gdyby nie fakt, że właśnie straciła jednego z głównych klientów, który zapewniał jejgodziwy dochód. Przeszedł do konkurencyjnej firmy, sprawiając, że musiała na gwałt szukaćkolejnego bogatego klienta. Wiedziała, że jeśli jej się to nie uda, będzie musiała zamknąć interes,jeszcze zanim na dobre rozwinęła skrzydła. Wzięła więc zimny prysznic, odwołała umówione na tendzień spotkania i wsiadła do samolotu, który zabrał ją do San Francisco.W całej tej sprawie był tylko jeden problem. Katya nie miała pojęcia o tym, co łączyło Alexz Gabe’em. Nie wiedziała, że Gabriel wyznawał zasadę, żeby nigdy nie robić interesów z członkamirodziny i nigdy nie chciał pozwolić, aby to właśnie jej firma poprowadziła jego PR. Nie wiedziałateż, że ona i Gabe byli jak ogień i woda i że nigdy, ale to nigdy w niczym się nie zgadzali.Przekonywała samą siebie, że tym razem będzie inaczej. Poprawiła kosmyk ciemnych włosów,który wysunął jej się z koka. Jej pełna animozji relacja z Gabe’em przestawała mieć znaczenie, kiedyw grę wchodził kontrakt na dwa miliony dolarów. Kiedy chodziło o jej przyszłość.Oparła dłoń na mahoniowej poręczy i zrobiła głęboki wdech. Powoli zeszła ze schodów, nie chcącprzyciągać niczyjej uwagi. Gabe rozmawiał z szefem lokalnego związku farmerów i był tym bezreszty pochłonięty. Jednak kiedy zeszła ze schodów, musiał w jakiś sposób odczuć jej obecność, gdyżuniósł głowę, a jego spojrzenie powędrowało w jej stronę. Znieruchomiał, a jego oczy rozszerzyłysię ze zdumienia.Zupełnie jakby jej widok go zaskoczył.Chyba Katya powiedziała mu, że ją zatrudniła…?Zaczęła mieć podejrzenia, że jednak nie. Jakoś ta wiadomość nie została jej przekazana. Grubebrwi Gabe’a uniosły się w geście wyrażającym zdziwienie. Był zaskoczony i wcale tego nie ukrywał.Nie było dobrze.Przerwał prowadzoną rozmowę i podszedł do schodów. Element zaskoczenia dawał jej pewnąprzewagę, choć wiedziała, że Gabe bardzo szybko się pozbiera.Zeszła z ostatniego schodka i zatrzymała się na dole. Kolana jej drżały, zupełnie jakby nie było tospotkanie kogoś, kto, bądź co bądź, był członkiem jej rodziny. Może dlatego, że Gabe prezentowałsię nienagannie w doskonale skrojonym garniturze, a czarne jak smoła włosy były perfekcyjnieprzystrzyżone?Niektóre z kobiet uważały, że dołek, jaki miał w brodzie, jest niezwykle seksowny. Onazdecydowanie wolała jego zielone oczy, w których głębi potrafiła zatracić się bez reszty…Uniosła głowę. Trzymaj się, Lex. Nie masz nic do stracenia, a za to bardzo wiele do zyskania.– Alexandra. – Na jego ustach pojawił się uśmiech.Głęboki ton jego głosu jak zwykle zrobił na niej ogromne wrażenie.– Nie miałem pojęcia, że jesteś na zachodnim wybrzeżu.Niech cię diabli, Katya. On rzeczywiście nie ma o niczym pojęcia.– Twój wewnętrzny radar nie poinformował cię, że jestem w pobliżu?– Najwyraźniej wystąpiły jakieś zakłócenia.Kiedy pochylił się, żeby złożyć na jej policzkach kurtuazyjny pocałunek, poczuła jego zapach.Pachniał dymem, ziemią i czymś jeszcze, czego nie potrafiła zidentyfikować.– Co tu robisz? – spytał cicho, przyglądając jej się z uwagą. – Takie imprezy są zupełnie niew twoim stylu.– Domyślam się, że nie rozmawiałeś jeszcze z Katyą?– Katyą Jones?– Tak. Miała ci powiedzieć… – Spojrzała mu prosto w oczy. – Zatrudniła mnie, Gabe. Mamzorganizować dla ciebie obie imprezy.Oczy Gabe’a pociemniały.– To niemożliwe.– Obawiam się, że tak właśnie jest. Sprawdzałeś już pocztę? Na pewno zostawiła ci wiadomość.– Nie miałem dziś chwili, żeby pomyśleć, a co dopiero sprawdzać mejle.Alex uśmiechnęła się zachęcająco.– Za niecały miesiąc masz dwie wielkie promocje, Gabe. Katya wie, że jestem jedyną osobą, któramoże to zorganizować, i dlatego zadzwoniła do mnie po pomoc. – Machnęła ręką. – Przyjechałam tu,żeby cię uratować.– Uratować mnie? – Mars na jego czole pogłębił się. – Wiesz, że nigdy nie współpracujęz członkami rodziny.– Obawiam się, że tym razem nie masz wyboru.Gabe wzniósł oczy do nieba.– Chyba muszę się czegoś napić.Doskonały pomysł. Jej też przydałoby się coś mocniejszego.– Za czterdzieści osiem godzin mogę przygotować ci wstępny plan – oznajmiła radośnie, ruszającw stronę baru. – Przejrzałam to, co przygotowała poprzednia agencja, i muszę przyznać, żerzeczywiście ich pomysły nie rzucają na kolana. Mam dla ciebie coś znacznie lepszego.– Alex, nie ma mowy, żebyś to dla mnie robiła.Alex usiadła na barowym stołku i przechyliła głowę na bok.– Katya mnie wynajęła. Jestem w tej branży najlepsza i doskonale o tym wiesz.– To nie ma żadnego znaczenia. – Zamówił dla nich drinki, po czym usiadł na sąsiednim stołku. –Wiem, że jesteś świetna. Gdybyś nie była moją rodziną, dawno bym cię zatrudnił, ale w tej sytuacjito nie wchodzi w grę.Alex była zdesperowana. Oparła łokcie na barze, spojrzała mu prosto w oczy i ruszyła do ataku.– Postawiłeś na złego konia, Gabe. Wybrałeś złą agencję i teraz musisz ponieść tegokonsekwencje. Za miesiąc masz dwie wielkie imprezy promocyjne: w Napa i w Nowym Jorku.Oprócz mnie są w tym kraju jeszcze tylko dwie agencje PR, które mogłyby ci pomóc. Właścicieljednej z nich jest teraz z żoną w Egipcie. Właśnie dostałam od niego kartkę z pozdrowieniami. Drugi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl