Jehowi,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1
Materiał przygotowany na podstawie książki
Świadkowie Jehowy od wewnątrz
"
Redaktor
O. Sebastian Ruszczycki OCD
Redakcja techniczna i skład komputerowy
O. Elizeusz Bagiński OCD
IMPRIMI POTEST
O. dr Wiesław Kiwior OCD
Prowincjał Prowincji Krakowskiej Karmelitów Bosych
Kraków, dnia 8 marca 1999 r.
Nr 135/99
IMPRIMATUR
Jan Szkodoń, wik. gen.
Kraków, dnia 17 marca 1999 r. L. 382/99
Wydawnictwo Karmelitów Bosych
31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5
tel.: (012) 415-22-45, 415-46-19
fax: (012) 415-29-88
ISBN 83-87527-44-0
2
WSTĘP
Poświęcając tę kolejną książkę świadkom Jehowy, nie pragniemy bynajmniej przez to
lekceważyć zagrożenia, jakie niesie ze sobą każda inna sekta, niezależnie od tego skąd
do nas przybywa i jaką nosi nazwę. Istnieją jednakże sekty, które stanowią wyjątkowe
niebezpieczeństwo dla wiary wielu katolików. Do takich sekt, które niejako w swym
programie działania mają wypisany antykatolicyzm, zaliczyć musimy właśnie organizację
świadków Jehowy. Przed jej zgubnym wpływem przestrzegał już św. Maksymilian Maria
Kolbe. Katolicy w Polsce powinni więc lepiej sobie uświadomić, że nie istnieje w Polsce jak
dotąd żadna inna sekta, która odnosiłaby tak wielkie sukcesy, i to ich kosztem. Jest to
możliwe dzięki doskonale zorganizowanej i konsekwentnie prowadzonej akcji
propagandowej: ulica po ulicy i dom po domu. Doświadczenie potwierdza, że członkowie
tej organizacji nigdy się nie zniechęcają i raz wyproszeni z katolickiego domu, powrócą
niebawem, ale dla niepoznaki w zmienionym składzie, aby dalej siać kąkol swych
błędnych i przewrotnych w swej istocie nauk. Nic więc dziwnego, że każdego roku
organizacja świadków Jehowy zbiera tak obfite żniwo: kilkaset tysięcy nowych członków
na świecie, a wiele tysięcy Polsce (rok 1998 okazał się dla nich wyjątkowo niepomyślny,
gdyż zdołali ochrzcić tylko" 4 516 osób, zamiast jak zwykle 6-7 000). Dla orientacji
które w jakiś sposób z nimi sympatyzują, ogólną liczbę osób uzależnionych od tej
organizacji należy zwielokrotnić (łącznie z nie ochrzczonymi dziećmi świadków, liczby te
wynoszą: dla Polski ponad 233 tys., dla całego świata prawie 14 mln). Świadkowie nie
mogą więc być traktowani jako problem marginesowy i lokalny.
Nasza książka powinna właściwie nosić tytuł mówiący o zatrutych owocach nauk
świadków Jehowy. Istotnie, główny cel, który nam przyświecał przy jej pisaniu, było
pragnienie zaprezentowania zgubnych owoców antychrześcijańskich nauk Towarzystwa
Strażnica. Owoce te będą łatwe do zauważenia na każdej prawie stronie tej książki. Aby
ten cel zrealizować, posłużymy się licznymi świadectwami byłych świadków Jehowy,
wśród których znaleźli się m.in. R. Franz, R. Solak, W.J. Schnell ( ich wiarygodność,
naszym zdaniem, nie powinna budzić większych wątpliwości), oraz wypowiedziami osób,
które dobrze znają tę sektę (zob. rozdział. XVIII).
Książka składa się z licznych rozdziałów, ale ich układ odpowiada pewnej przyjętej
przez nas koncepcji: od góry do dołu". Najpierw przybliżymy więc miejsce (z historycznego
punktu widzenia będą to miejsca), w którym układa się jehowickie nauki i z którego
rozlewają się one dalej, na cały świat. Następnie, po ukazaniu życia i działalności
świadków Jehowy w ich głównej siedzibie w Brooklynie, zajmiemy się życiem i
aktywnością zborów, które stanowią podstawowy element całej organizacji. Wyjdziemy
także poza zbór, aby przypatrzeć nieco życiu małżeńskiemu i rodzinnemu świadków, w
którym zatrute owoce nauk Towarzystwa Strażnica będą szczególnie widoczne. Za bardzo
ważny rozdział uważamy ten, który poświęciliśmy zdrowiu psychicznemu świadków. W
książce nie zabraknie też wskazówek, w jaki sposób należałoby rozmawiać ze świadkami.
Książkę zamkną wypowiedzi osób, które były związane z organizacją (byli świadkowie
Jehowy), jak i tych, którzy szczególnie interesują się tą sektą i piszą na jej temat. To
głównie dzięki tym osobom, a więc ich wypowiedziom i świadectwom, książka ta nabiera
wartości. 1 to oni w rzeczywistości są jej autorami.
Jako autor mam cichą nadzieję, że tą książką odpowiem, przynajmniej w części, na
prośby tych byłych świadków Jehowy, którzy prosili mnie w swych listach, abym w
następnej książce (jeśli taką zamierzam napisać) podjął wiele innych spraw, których
podajemy, że w Polsce mamy obecnie prawie 124 tys. świadków Jehowy ( w świecie jest
ich blisko 5, 9 mln). Jeśli uwzględnimy jeszcze osoby, które z nimi już studiują" i osoby,
3
zabrakło we wcześniej wydanych przeze mnie książkach (zob. Bibliografia). Książkę tę
traktuję więc jako konieczne uzupełnienie i moją odpowiedź na wspomniane wyżej prośby.
W ostatnich latach ukazało się kilka nowych pozycji o świadkach Jehowy. O jednej z
nich należy koniecznie wspomnieć. Na początku ub. roku wyszło nowe i poszerzone
wydanie cennej książki Włodzimierza Bednarskiego, która otrzymała nieco poszerzony
tytuł: W obronie wiary. Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy, innych sekt i wyznań
niekatolickich*. Jest to jak dotąd jedyna u nas książka, która tak kompetentnie i tak
wyczerpująco przedstawia najważniejsze nauki sekty i uzasadnia ich błędność w oparciu o
autorytet Pisma św. i solidną znajomość doktryny Kościoła katolickiego. Polecam więc
bardzo tę książkę tym wszystkim zainteresowanym, którzy pragną lepiej poznać i
zrozumieć fenomen świadków Jehowy.
I na koniec pragnę serdecznie podziękować Dyrektorowi Wydawnictwa Karmelitów
Bosych w Krakowie, Ojcu Benedyktowi Belgrau OCD oraz Ojcu Sebastianowi
Ruszczyckiemu OCD, redaktorowi tej książki, bez których życzliwości i pomocy nie
mogłaby się ona ukazać. Szczególnie zaś dziękuję Ojcu Sebastianowi za jego ścisłą
współpracę i wiele cennych uwag, dzięki którym książka ta tak wiele zyskała.
WYKAZ SKROTÓW
I .
Skróty ksiąg Pisma św. wg Biblii Tysiąclecia (BT), wyd. 3.
2.
Skróty książek świadków Jehowy
B -
Będziesz mógl żyć wiecznie w raju na ziemi, Brooklyn N.Y. 1982 (wyd. polskie - 1984).
H -
Świadkowie Jehowy - glosiciele Królestwa Bożego, Brooklyn N.Y. 1995.
P -
Prowadzenie rozmów na podstawie Pism, Brooklyn N.Y. 1991.
W -
Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego, Brooklyn N.Y. 1995.
3.
Skróty książek częściej cytowanych o świadkach Jehowy GP - G. Pape, Bylem
świadkiem Jehowy, Warszawa 1991. HT - H.-J. Twisselmann, Od świadka Jehowy do
świadka Jezusa Chrystusa, Warszawa 1994.
JB
- J.R. Bergman, [ Świadkowie Jehowy a zdrowie psy-chiczne - oprac. fragmentów
książki dra Bergmana (1987) przez T. Połgenska w tłum. K. Słupskiego; zob. Bibliografia ].
KG
- K. Guindon, Prawda was wyzwoli, Kraków I 995.
RF
- R. Franz, Kryzys sumienia, Gdynia 1997. RS - R. Solak, Prorocy z Brooklynu, Toruń
1992.
TK
- T. Kunda, Abyś nie wpadl w sidla Zlego!, Gdynia-Warszawa 1991.
skrótów
4
. Inne skróty
Biblia NW
- Pismo Święte w Przekladzie Nowego Świata, 1997, (Biblia jehowicka).
CK
- Ciało Kierownicze organizacji świadków Jehowy
BP
- Biblia Poznańska, wyd. 2.
Uwaga. * Jako ogólną zasadę przyjęto, że nie będziemy podawali nazwisk byłych
świadków Jehowy w ich pełnym brzmieniu, jeśli nie są oni autorami osobnych publikacji,
wykorzystanych w tej książce.
* Wszystkie teksty ujęte w nawiasy kwadratowe [ ] pochodzą od autora.
4
WS - W. J. Schnell, Trzydzieści lat w niewoli Strażnicy", (bez m. i r. wyd.).
W GŁÓWNEJ SIEDZIBIE ŚWIADKÓW JEHOWY
Każdy świadek Jehowy, gdy zostanie zapytany o korzenie jego własnej wiary, odpowie
nam bez wahania słowami, które odnajdziemy w ich instruktażowym podręczniku
Prowadzenie rozmów na podstawie Pism
(P): "Według Biblii rodowód Świadków Jehowy
ciągnie się od wiernego Abla" (s. 348). Następnie otworzy prawdopodobnie Pismo św. na
Hbr 1 1, 4 ~ 12, 1 z NT i odczytując ten tekst zaakcentuje zdanie, w którym jest mowa o
"wielkim obłoku świadków" (wg Biblii NW). Być może, że swoją wypowiedź uzupełni
jeszcze jednym wersetem biblijnym, tym razem z Apokalipsy, aby podkreślić, że Jan
Apostoł pisze w nim o Jezusie Chrystusie jako "Świadku wiernym i prawdziwym" (3, 14) i
doda już od siebie, że Jezus "był największym świadkiem Jehowy" (P 348). Na udzieleniu
tych kilku zwięzłych informacji, większość świadków ( jak sądzimy ) wolałaby zakończyć
rozmowę na ten temat starając się zainteresować rozmówcę "prawdą", którą głoszą.
A co z tymi, którym nie wystarczyłyby powyższe informacje i chcieliby dowiedzieć się
od świadków czegoś więcej o przeszłości "organizacji Jehowy"(P 223)? Wobec takich
osób świadkowie będą zmuszeni ujawnić nieco więcej szczegółów, co woleliby odłożyć na
później, jak już dana osoba zacznie darzyć ich pewnym zaufaniem. Taką osobę będzie
można wówczas o wiele łatwiej wtajemniczyć w tzw. "nowożytną historię Świadków
Jehowy", którą zapoczątkował w ub. wieku w Stanach Zjednoczonych zamożny kupiec
żydowski Karol Russell i jego "badacze" Pisma św. (por. P 348~349). Wtedy też byłoby
znacznie łatwiej przekonać ją, że utworzona w 1931 r. przez J. F. Rutherforda, następcę
Russella, Organizacja Świadków Jehowy, stanowi tylko "przywrócenie chrystianizmu z I
wieku n.e." po "wielkim odstępstwie" Kościoła (P 349; por. H 33~40 ).
Ale nie jest celem tej książki powtarzanie tego, co na temat początków i historii
świadków Jehowy napisaliśmy przy innej okazji'. Na tych stronach ograniczymy się tylko
do podania kilka szczegółów historycznych, które pozwolą nam zlokalizować miejsce, a
raczej miejsca, w których mieściła się i mieści się obecnie centrala sekty na cały świat. 1
powiedzmy to może od razu, że tym miejscem od blisko stu lat jest Brooklyn, dzisiaj jedna
z dzielnic Nowego Jorku. To właśnie w Brooklynie przebywa stale kilkunastoosobowa
grupa kierownicza sekty, tzw. "Ciało Kierownicze" (CK), składające się ( w co mają wierzyć
wszyscy świadkowie ) wyłącznie z "namaszczonych duchem świętym" ich współbraci, a
których Jehowa przeznaczył do królowania w niebie w gronie 144 000 osób. To pod
kierunkiem tych ludzi opracowuje się wszystkie "prawdy" biblijne i to oni zatroszczyli się o
opracowanie "biblijnej" historii świadków Jehowy dla swoich członków, która sięga
wspomnianego Abla (por. H lOn). Ale skoro już św. Paweł udzielił Tymoteuszowi cennej
wskazówki, aby nie pozwalał wiernym "zajmować się baśniami" (1 Tm 1, 4), przeto i my
pragniemy od razu podjąć zasygnalizowany wcześniej temat, który pozwoli nam przyjrzeć
się nieco bliżej "nowożytnym" losom siedziby sekty.
1. Losy głównej siedziby Towarzystwa Strażnica
Główna siedziba Towarzystwa Strażnica (często stosowany skrót "Towarzystwa
Traktatowego ~ Strażnica Syjońska", założonego w 1881 r. przez Karola Russella i
przekształconego przez niego w 1884 r. w spółkę akcyjną), którą nazwano "Biurem
Głównym", mieściła się początkowo w Pittsburghu, później w Allegheny, rodzinnym
mieście Russella (dziś przedmieściu Pittsburgha). Dosyć dynamiczny rozwój sekty zmusił
Russella do ciągłej rozbudowy siedziby. Tak powstał w 1889 r. wielokondygnacyjny gmach
przy Arch Street w Allegheny, który ochrzczono nazwą "Dom Boży", czyli "Betel". Dom ten
5
służył "ludziom Strażnicy"(jak ich czasami nazywano) przez 19 lat. Jednakże narastająca
niechęć do "badaczy" Pisma św. w Allegheny, wywołana głównie kompromitującymi
procesami "pastora" Russe11a2, zmusiła ich do przeniesienia własnej siedziby w nowe
miejsce. Na nową siedzibę wybrano nowojorski Brooklyn. W roku 1908 przedstawiciele
Towarzystwa Strażnica zakupili więc w Brooklynie były dom misyjny Kościoła
kongregacjonalistów przy Hicks Street ("Plymouth Bethel") i inny jeszcze budynek,
znajdujący się w pobliżu. Ten pierwszy, po przebudowaniu, nazwano "Przybytkiem
Brooklyńskim" i ulokowano w nim biura Towarzystwa oraz salę zebrań. Drugi budynek,
który służył za dom mieszkalny dla pracowników głównej siedziby Towarzystwa, otrzymał
wcześniejszą nazwę "Betel", tak jak to było w Allegheny.
Podczas pobytu Rutherforda w więzieniu (1918~1919), na które zasłużył sobie
nawoływaniem do sprzeciwu wobec pełnienia służby wojskowej (otrzymał wyrok 20 lat
pozbawienia wolności, ale prędko wyszedł po zapłaceniu kaucji w wysok. 10 tys. dol.)
Przybytek Brooklyński sprzedano, natomiast Dom Betel zamknięto. To czasowe
opuszczenie Brooklynu w 1918 r. było podyktowane nie tylko trudnościami ~ jak piszą ~ ze
zdobyciem węgla, ale wynikło ono również z "nienawiści do Badaczy Pisma Świętego, tak
powszechnej wówczas w Nowym Jorku" (H 577). Gdy w roku 1919 Rutherford opuszczał
więzienie, Biuro Główne Towarzystwa Strażnica działało na powrót w Pittsburghu, jednak
przeprowadzka do Brooklynu nastąpiła jeszcze tego samego roku, w październiku.
Sprawdzianem słuszności tej decyzji miała być "próba z węglem", jakiej Rutherford poddał
Jehowę Boga. Następca Russella chciał mieć "pewność", że taka jest wola Boża i dlatego
polecił zamówić u władz aż 500 ton węgla w sytuacji, gdy jego zdobycie w tamtym czasie
nie było łatwe. Gdy więc węgiel nadszedł, Badacze uznali to za "nieomylną wskazówkę",
że powrót do Brooklynu odpowiada "woli Bożej" (H 578).
Minęło kilka kolejnych miesięcy od ponownego pojawienia się Badaczy w Brooklynie, a oto
zdarzył się kolejny "cud": Badacze, których było w tamtym czasie zaledwie kilkanaście
tysięcy (prawie połowa Badaczy odeszła niedługo po śmierci Russella w 1916 r.), z
"przychylności Jehowy" zakupili nową maszynę rotacyjną do drukowania czasopism. Tak
nowoczesnych maszyn w USA było tylko kilka, gdyż były one niezwykle drogie. Rutherford
nabywa kolejne budynki i przystosowuje je do przyszłych zadań. W roku 1920 Badacze
dysponują już kompletną drukarnią, chociaż jeszcze nie tak wielką, ale "dobrze
wyposażoną" (H 578). W dwa lata później Rutherford zakupił cały sprzęt, który jest
niezbędny do samodzielnego wydawania książek, czyli wszystko to, co jest potrzebne "do
składania, galwanotypii, drukowania i oprawiania" (H 580). Cały ten drogi sprzęt
ulokowano w wynajętym sześciokondygnacyjnym budynku. Nie minęły kolejne 4 lata, a
Badacze byli już w posiadaniu nowoczesnej maszyny drukarskiej, sprowadzonej z
Niemiec. Dzisiaj chwalą się, że "wszystko przemawia za tym, że była to pierwsza w
Ameryce maszyna rotacyjna do produkcji książek" (H 581). Nie dziwi więc, że jeszcze za
prezydentury Rutherforda w Brooklynie "rocznie produkowano miliony egzemplarzy
czasopism i broszur, a prócz tego codziennie aż 10 000 książek" (H 585).
Rodzi się więc uzasadnione pytanie: skąd Rutherford brał na to wszystko pieniądze? Ale
świadkowie Jehowy wolą milczeć na ten temat. Dla nas jest oczywiste, że nieliczni i
niezbyt zamożni Badacze nie mogliby sobie pozwolić na stworzenie tak ogromnej i tak
nowoczesnej bazy wydawniczej w Brooklynie i że ktoś musiał im w tym pomóc.
Odpowiedź na postawione pytanie nadeszła nieoczekiwanie już w 1924 r., gdy się
okazało, że Badacze Pisma Świętego są zależni finansowo od masonerii. W tym to
właśnie roku, podczas rozprawy sądowej w St. Gallen w Szwajcarii, przedłożono dowód:
autentyczny list masona wysokiego stopnia datowany na 27 grudnia 1923 r. w którym
czytamy m.in.: "My dajemy badaczom Pisma w wiadomej, bezpośredniej drodze znaczną
kwotę, zaofiarowaną przez pewną grupę braci [masonów], którzy zarobili na wojnie [I
wojnie światowej] kolosalne pieniądze. Dla ich grubego portfela suma ta nie gra żadnej
roli". Zwróćmy jeszcze uwagę na niezwykle ważne zakończenie tego listu: "Zasadą, która
[ Pobierz całość w formacie PDF ]