Jennifer L.Armentrout - Lux 04 - Origin, 05.08.2016
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->JENNIFERL.AR M E N T R O U TORIGINPrzełożyła Sylwia ChojnackaDla mojej mamy,która była moją największą fankąi zawsze mnie wspierała.Będę tęsknić i nigdy nie zapomnę.Rozdział 1KatyZnowu płonęłam. Było gorzej, niż gdy przechodziłam mutację,gorzej, niż gdy spryskano mi twarz onyksem. Czułam się, jakbyzmutowane komórki mojego ciała drgały, próbując uwolnić się przezskórę. Może tak było. Miałam wrażenie, że jakaś siła rozrywa mojeciało na strzępy. Policzki miałam mokre. Dopiero po chwilizrozumiałam, że płakałam z bólu.Łzy bólu i gniewu - furii tak silnej, że smakowała krwią. A może torzeczywiście była krew. Może tonęłam we własnej krwi.Wspomnienia tego, co stało się po zamknięciu drzwi, byłyniewyraźne. Słowa Daemona nawiedzały mnie co chwila.Kochamcię, Katy. Zawsze kochałem i zawsze będę.Rozległ się sykzamykanych drzwi i zostałam sama z Arumianami.Chyba próbowali mnie zjeść.Wszystko zrobiło się czarne, a potem obudziłam się w świecie, wktórym każdy oddech bolał. Trochę mniej cierpiałam, gdyprzypominałam sobie jego głos, jegosłowa. Jednak potem ożywał w pamięci uśmiech Blake'atrzymającego naszyjnik z opalem. Mój naszyjnik z opalem - ten, którydostałam od Daemona. Mój gniew zapłonął jeszcze bardziej.Zostałam porwana, ale nie wiedziałam, czy Daemonowi udało sięuciec, czy reszcie udało się uciec.Nic nie wiedziałam.Otworzyłam oczy z wysiłkiem i zamrugałam, porażało mnie ostreświatło. Przez chwilę nic poza nim nie widziałam. Wszystko miałoświecącą aurę. W końcu wzrok mi się wyostrzył i dostrzegłam białysufit.- Dobrze, że już się obudziłaś.Pomimo palącego bólu moje ciało napięło się na dźwięk męskiego,obcego głosu. Próbowałam znaleźć w sobie Źródło, ale przeszyłaprzeze mnie kolejna fala bólu. Nie mogłam się poruszyć.Krew zamarzła mi w żyłach. Na szyi, nadgarstkach i kostkachdostrzegłam onyksowe opaski, które trzymały mnie nieruchomo.Panika ścisnęła mi płuca. Pomyślałam o siniakach, które Dawsonwidział na szyi Beth. Zalały mnie strach i odraza.Usłyszałam zbliżające się kroki, a potem światło przesłoniła czyjaśtwarz. Był to starszy mężczyzna - mógł mieć jakieś pięćdziesiąt lat.Jego ciemne włosy, obcięte krótko, były przyprószone na skroniachsiwizną. Miał na sobie ciemnozielony mundur wojskowy. Nad lewąpiersią dostrzegłam trzy rzędy kolorowych guzików i skrzydlategoorła na prawej. Mimo otępiającego bólu i zdezorientowaniawiedziałam, że ten facet jest kimś ważnym.-Jak się czujesz? - zapytał niskim głosem. Zamrugałam powoli,zastanawiając się, czy żartował.- Wszystko... mnie boli - wychrypiałam.- To przez te opaski, chyba o tym wiesz. - Wskazał na coś lub nakogoś za sobą. - Musieliśmy przedsięwziąć wszelkie środkibezpieczeństwa, gdy cię przenosiliśmy.Przenosili mnie? Moje serce zaczęło bić szybciej. Gdzie ja, u diabła,byłam? Czy ciągle w Mount Weather?-Jestem sierżant Jason Dasher. Wypuszczę cię, żebyśmy mogliporozmawiać. Potem cię zbadają. Widzisz te czarne punkty nasuficie? - zapytał. Podążyłam za jego wzrokiem. Dostrzegłam prawieniewidoczne punkty. - To mieszanina onyksu i diamentu. Wiesz, comoże ci zrobić onyks. Gdy zaczniesz z nami walczyć, pokój się nimwypełni. Nieważne, jak bardzo się na niego uodporniłaś - będzieszcierpieć.Cały pokój? W Mount Weather to było tylko psiknięcie w twarz, anie niekończący się strumień.- Czy wiesz, że diament najlepiej załamuje światło? Nie ma takichwłaściwości jak onyks, ale w wystarczających ilościach w połączeniuz onyksem ma zdolność osłabiania Luksjan, dzięki czemu nie są wstanie korzystać ze Źródła. Na ciebie zadziała tak samo.Dobrze wiedzieć.- Pokój jest wypełniony onyksem dla bezpieczeństwa -kontynuował,skupiwszy na mnie spojrzenie brązowych oczu. - W razie gdybyśjakimś cudem skorzystała ze Źródła lub zaatakowała kogoś z mojejzałogi. Jeśli chodzi o hybrydy, nigdy nie mamy pewności co dorozpiętości waszych umiejętności.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]