Jennifer Taylor - Na równych prawach, ● Harlequin Medical(1)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jennifer Taylor
Na równych prawach
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Harry Shaw chce u nas pracować?
Doktor Grace Kennedy z zaskoczeniem spojrzała na Milesa Farringtona. W przychodni
Ferndale mijał właśnie wyjątkowo trudny tydzień. W Wigilię nagle odszedł z pracy ich
zastępca, a jedna z pielęgniarek złamała nogę w kostce.
Minie trochę czasu, zanim Alison wróci do pracy, a o tej porze roku trudno o zastępstwo.
Grace nie było do śmiechu.
– Czy to ten sam Harry Shaw, który mówił, że internistami zostają tylko ludzie bez
ambicji? Chyba żartujesz?
– Nie słyszałem, żeby Harry mówił coś takiego – rzucił Miles. – Pewnie zażartował.
Wiesz, jaki on jest. Dzwonił wczoraj wieczorem, żeby dać znać, że jest w okolicy. Zaprosiłem
go na drinka i wspomniałem coś o naszych problemach. Też się zdziwiłem, kiedy
zaproponował pomoc. Musisz przyznać, że to świetne rozwiązanie, choć wiem, że na studiach
nie przepadaliście za sobą.
– Czyja to wina? – zapytała Grace. – Moim zdaniem to fatalny kandydat. Zajmował się
wyłącznie podrywaniem dziewczyn.
– Hm, Harry faktycznie robił wrażenie na kobietach – z uznaniem zauważył Miles.
Odchrząknął, kiedy twarz Grace spochmurniała. – Musisz jednak przyznać, że był jednym z
najlepszych studentów na roku. Sporo osiągnął. Na pewno przez cały czas śledziłaś jego
karierę? Grace nie miała zamiaru potwierdzać, że interesowała się Harrym. Może w ten
sposób chciała udowodnić, że nie dba o zaszczyty w sprawach zawodowych i chce jedynie jak
najlepiej wykonywać swoją pracę. Mogła jednak z pamięci wymienić punkty z życiorysu
Harry’ego: najmłodszy w historii lekarz ze specjalizacją, członek Królewskiego Kolegium
Lekarskiego, a także nowej rządowej komisji do spraw służby zdrowia...
– Dlaczego chce u nas pracować? – Kiedy Miles wpadał na jakiś pomysł, trudno było
przekonać go do zmiany zdania, jednak tym razem Grace zamierzała być nieugięta. –
Prowadzimy obleganą wiejską praktykę. Jesteśmy przeciętną przychodnią ogólną i trudno mi
zrozumieć, dlaczego Harry chciałby tu pracować. Możesz mi powiedzieć, jaki on miałby w
tym interes?
– Może twoje miłe towarzystwo?
Grace odwróciła się na dźwięk znajomego głosu. W poczekalni zauważyła Harry’ego. Od
momentu, kiedy widziała go po raz ostatni, minęło trochę czasu, jednak niewiele się zmienił.
Ciemne włosy, błękitne oczy, gładko ogolona broda. Przez chwilę poczuła, że zaczyna ulegać
czarowi Harry’ego Shawa, zupełnie jak inne kobiety. Różnica polegała na tym, że ona wie,
jaki jest naprawdę, i nie zamierza dać się złapać na atrakcyjny wygląd i miłe słowa.
– Pochlebiasz mi, Harry, ale za dobrze się znamy4, żebym ci uwierzyła. – Uśmiechnęła
się chłodno, jej tak na Harrym nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
– Harry, miło cię znowu widzieć. Już myślałem, że gdzieś przepadłeś. – Miles ruszył w
stronę drzwi, aby się przywitać.
Grace rzuciła koledze oskarżycielskie spojrzenie, kiedy ten prowadził gościa w stronę
biurka.
– Nie wspominałeś o tym, że zaprosiłeś do nas Harry’ego.
– Nie? Widocznie wyleciało mi to z głowy. Miles krzątał się dookoła, przyniósł
Harry’emu krzesło, wziął od niego płaszcz i spojrzał błagalnie na Grace.
– Wiem, że nie było kiedy o tym porozmawiać, ale rozumiesz, że pilnie potrzebujemy
kogoś do pomocy. Trudno znaleźć zastępstwo. Najwyraźniej nikt nie chce spędzać zimy na
odludziu.
– Według ciebie albo Harry, albo nikt? – powiedziała.
– To nie tak. – Miles był wyraźnie zakłopotany, jednak Harry sprawiał wrażenie
nieporuszonego zachowaniem Grace.
– Dlaczego nie, skoro tak właśnie jest? – Poklepał Milesa po ramieniu i uśmiechnął się do
Grace. – Masz mały dylemat, prawda? Nie wiesz, kto kim miałby rządzić. Na twoim miejscu
też miałbym podobne wątpliwości, skarbie.
– Nie mów tak do mnie. – Usiadła za biurkiem i utkwiła w nim wzrok. – Nie znoszę
głupich zdrobnień.
– Przepraszam.
Wcale nie wyglądał na skruszonego, ale nie było sensu drążyć tematu. Spojrzała na niego
chłodno i lekko się uśmiechnęła.
– Przeprosiny przyjęte. Zacznijmy od początku. Dlaczego zgłosiłeś tu swoją kandydaturę?
– Dlatego, że ty i Miles potrzebujecie pomocy. Harry usiadł, założył nogę na nogę, jak
gdyby czekał na kolejną ripostę Grace. Ona jednak nie miała zamiaru atakować. Zamiast tego
spokojnie mu się przyglądała.
Jak zwykle był świetnie ubrany. Miał na sobie bardzo elegancki czarny garnitur, do tego
jasnoniebieską koszulę i drogi niebiesko-czerwony krawat z jedwabiu. Ale w końcu pieniądze
nigdy nie stanowiły problemu dla pochodzącego z bogatej rodziny Harry’ego.
Biedny Miles, dla kontrastu, wyglądał bardziej niechlujnie niż zwykle. Słabo sobie radził,
odkąd w zeszłym miesiącu jego żona Penny zorientowała się, że jest w ciąży. Rok temu
straciła dziecko i teraz oboje obawiali się, czy nie poroni po raz drugi. Miles nalegał, aby
Penny jak najmniej się ruszała w trakcie pierwszych trzech miesięcy. Widać było, że bardzo
to przeżywa.
Grace wiedziała, że Miles pracuje zbyt ciężko, ale nić była w stanie mu pomóc. Jej plan
dnia także stawał się coraz bardziej napięty. Może to nie jest taki zły pomysł, aby Harry do
nich dołączył?
– Napijesz się kawy? – zapytał Miles.
– Nie rób sobie kłopotu – odparł Harry.
– To żaden kłopot. Ty i Grace będziecie mieli okazję porozmawiać i może dojdziecie do
porozumienia. – Miles popatrzył na koleżankę i zauważył jej błagalny wzrok. – Zastanów się,
zanim powiesz nie.
Grace milczała, ponieważ nie chciała sprawiać przykrości Milesowi ani podejmować
decyzji, której mogłaby żałować. Poczekała, aż drzwi się zamkną, i odwróciła się w stronę
Harry’ego.
– W porządku, przyznaję, że przydałaby się tutaj twoja pomoc, ale jakim cudem masz
nagle tyle wolnego czasu? Słyszałam, że zostałeś członkiem jakiejś rządowej komisji do
spraw służby zdrowia. Masz też sporo pracy w szpitalu Świętej Teresy.
– W Świętej Teresie od dwóch lat jest remont. Nie mogliśmy zamknąć całego budynku,
więc zamykamy oddział po oddziale. – Wzruszył ramionami. – Teraz przyszła pora na mój
oddział, więc to doskonała okazja, żeby wziąć trochę wolnego.
– Nie będziesz miał wakacji, jeśli zaczniesz tu pracę – zauważyła.
– Czyja wiem? Podobno zmiany działają odświeżająco – zażartował, bujając się na
krześle.
Grace znała ten szeroki uśmiech, ale jeśli teraz Harry uważa, że złapie ją na swój wdzięk,
to grubo się myli. Ten facet nigdy nie robił nic bezinteresownie, a ona nie zamierza być
naiwna.
– Nie ma sensu rozmawiać, jeśli taki jest twój stosunek do całej sprawy. – Podniosła się,
lecz nagle znieruchomiała.
Harry pochylił się nad biurkiem. Zobaczyła jego poważną minę i serce zabiło jej z
wrażenia. Na co dzień Harry traktował życie bardzo lekko, więc kiedy teraz pokazał siebie z
nieco innej strony, wytrąciło to Grace z równowagi.
– Przepraszam. Wiem, jaki masz do mnie stosunek. Zawsze wyraźnie dawałaś do
zrozumienia, że mi nie ufasz. Odpowiadając na twoje pytanie, akurat jestem w okolicy,
bardziej w interesach niż na wakacjach, a zatem praca u was nie zburzy moich planów.
Nie wyjaśnił, co dokładnie sprowadziło go do Cumbrii, a Grace nie pytała. To, czym
Harry się zajmuje, mało ją interesowało, chyba że dotyczyłoby to jej samej.
– Po prostu chcę pomóc. Miles mówił mi o odejściu waszego zastępcy i o wypadku
pielęgniarki. Może ci się wydawać, Grace, że dacie sobie radę, ale Miles ma inne zdanie.
Pracujecie w ogromnym stresie i zanim odrzucisz moją kandydaturę, weź to pod uwagę.
– Nie musisz mi o tym przypominać – odrzekła. Ona i Miles wspólnie odpowiadali za
prowadzenie praktyki, ale nie mogła zapominać o tym, że jej kolega ma teraz jeszcze na
głowie Penny. W myślach Grace ucieszyła się, że nie musi martwić się o drugą osobę. Była
sama z wyboru i bardzo jej to odpowiadało.
Może nie zawsze, ale przez większość czasu.
Znowu usiadła i spojrzała na Harry’ego. Sprawiał wrażenie tak zatroskanego całą
sytuacją, że Grace także zaczęła mieć wątpliwości.
– Nie chcę się z tobą kłócić, Grace. Przyjechałem tu, bo martwię się o Milesa. Czy
ostatnio mu się przyglądałaś?
– Oczywiście. Widzę go prawie codziennie. Co to za pytanie?
– Mówię poważnie. – Harry spojrzał na nią z namysłem.
Grace zaczęła bawić się kosmykiem włosów. Pomyślała, że nie musi przejmować się
swoim wyglądem ze względu na Harry’ego. Nie ma mowy. Co z tego, że ma na sobie stary
sweter i spódnicę, którą dawno powinna była wyrzucić? Jakie znaczenie ma brak makijażu i
włosy w nieładzie? Od samego rana pracowała bez przerwy i nie miała okazji zająć się sobą.
Może Harry ma czas na dobieranie odcieni krawata, koszuli i marynarki, ale zwykłym
śmiertelnikom obcy jest taki luksus.
Nogi się pod nią ugięły, kiedy usłyszała, co Harry mówi. Chciała mu przerwać, ale nie
miała pojęcia jak.
– Na ludzi można patrzeć z wielu stron. To zależy, kim są i ile dla ciebie znaczą. No i
kiedy ostatnio się ich widziało. – Harry patrzył na nią badawczo. – Na przykład ty, Grace.
Minął rok od naszego ostatniego spotkania, a ty teraz wyglądasz zupełnie inaczej. Masz
krótsze włosy, w których ci zresztą do twarzy, ale szkoda, że je obcięłaś, bo przecież twój
naturalny brąz to taki rzadki odcień. No i schudłaś. Niezbyt dużo, ale wyglądasz
zdecydowanie smukłej.
– Dziękuję, Harry. Chyba już wystarczy. Powiedziała to dosyć szorstkim tonem. Nie
umiała tego wyjaśnić, ale uwagi na temat wyglądu wprawiły ją w zakłopotanie. Jak gdyby
Harry po raz pierwszy zobaczył w niej kobietę. Musiała przyznać, że sprawiło jej to nawet
przyjemność.
– Wiesz, co chcę powiedzieć? – ciągnął Harry. – Codziennie spotykasz Milesa, więc
prawdopodobnie nie zauważyłaś żadnej zmiany, ale ja byłem bardzo zaskoczony, kiedy go
wczoraj zobaczyłem. Szczerze mówiąc, prawie go nie poznałem. Przez ostatni rok postarzał
się o jakieś pięć lat.
– To był bardzo trudny rok – przytaknęła. – Nie jest tajemnicą, że on i Penny mają
kłopoty – rzuciła.
– Masz na myśli kłopoty małżeńskie? – zapytał Harry.
Był zaskoczony.
– Ależ nie! Ich małżeństwo jest jak skała i są ze sobą bardzo szczęśliwi. Jednak Penny ma
problemy z utrzymaniem ciąży. W zeszłym roku poroniła, a teraz po raz drugi spodziewa się
dziecka. Miles we wszystkim ją wyręcza.
– To niełatwe, zwłaszcza jeśli macie tu tyle pracy – zauważył Harry. – Szkoda. Kiedy
widzisz ludzi takich jak Miles i Penny, zaczynasz wierzyć w te wszystkie romantyczne
opowieści. Tak wiele małżeństw się rozpada, że miło jest zobaczyć kogoś takiego jak oni.
– Nigdy nie przypuszczałam, że jesteś takim zwolennikiem zakładania rodziny –
powiedziała zaskoczona. Nie podejrzewała, by Harry kiedykolwiek wychwalał radości
usankcjonowanego związku. To do niego nie pasowało.
– Jestem wielkim zwolennikiem instytucji małżeństwa – oznajmił. – Pod warunkiem, że
nie dotyczy mnie bezpośrednio.
– Typowe – mruknęła Grace. – Dlaczego miałbyś sobie psuć zabawę, obiecując coś
jednej kobiecie, kiedy możesz mieć ich na pęczki? Jestem zaskoczona, że w ogóle znalazłeś
dla nas wolną chwilę.
– Jeszcze jest wcześnie i zostało sporo czasu na... przyjemności.
Zatrzymał się przy ostatnim słowie, a po ciele Grace przebiegł dreszcz. Wyobraziła sobie,
w jaki sposób Harry mógłby sprawiać przyjemność kobiecie, po czym szybko wstała. Nie
chciała dłużej z nim rozmawiać.
– Jak miło. Teraz muszę cię przeprosić. Chcę zamienić słowo z Milesem, zanim podejmę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]