Jensen Muriel - Facet z piekła rodem, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Muriel Jensen
Facet z piekła rodem
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Jest krnąbrny i przewrotny – oznajmiła ojcu
Katarina Como i z odrazą spojrzała na mężczyznę
stojącego obok. Jej zazwyczaj spokojny, cichy głos
nieznacznie drżał. – Jego zachowanie szkodzi repu-
tacji naszego lokalu.
HalStratton wybuchnął śmiechem.
– Mówimy o restauracji – odparł z beztroską,
która najwyraźniej przypadła do gustu jej ojcu.
– Nie o bazie wojskowej. Krnąbrny i przewrotny?
– Popatrzył na nią. – Kat, nie jesteś Evą Peron, tylko
kierowniczką ,,Umberto’s Tuscan Grille’’.
Nie znosiła, kiedy wytykał jej słabości. Nie cier-
piała też tego, że w życiu pełnym pracy, planów na
przyszłość i braku czasu na stały związek, jedynym
mężczyzną, który na nią działał, był ten wysoki,
barczysty pyszałek. Do tego jej ojciec go lubił
i wybaczał mu wszystkie nadużycia, chociaż kon-
sekwentnie się na nie uskarżała.
4
Muriel Jensen
Kat podeszła do biurka ojca.
– Słyszałeś to? Tak właśnie mnie traktuje ten
człowiek, i to codziennie. Nie wykonuje żadnych
moich poleceń...
– O, wypraszam sobie – przerwał spokojnie
i uprzejmie Hal. – Zawsze robię to, o co prosisz.
– Nie zawsze, tylko wtedy, kiedy akurat masz na
to ochotę – burknęła.
– Niekiedy nie wiesz o pewnych sprawach.
– Od pięciu lat jestem kierowniczką tej restaura-
cji, a ty pracujesz tu jako kelner od dwóch tygodni.
Wydaje mi się, że wiem lepiej, co należy zrobić
w pierwszej kolejności.
– Kat. – Ojciec oparł ręce na biurku i pochylił się
ku niej, jednocześnie spoglądając na Hala prze-
praszająco. Od razu pojęła, że przegrała. – Musicie
się wreszcie dogadać. Jesteś świetną kierowniczką,
a on najlepszym kelnerem, jaki kiedykolwiek u nas
pracował.
Niestety, była to prawda. Dobrych kelnerów jest
jak na lekarstwo, a tych doskonałych, którzy spra-
wiają, że klienci chcą wracać do lokalu, trzeba by ze
świecą szukać. HalStratton miał talent. Niestety,
przy okazji nie uznawał autorytetów, a już szcze-
gólnie autorytetów płci żeńskiej.
Kat skrzyżowała ręce na piersiach.
– To niezły kelner – przyznała niechętnie. – Ale
odmawia współpracy z zespołem. Na przykład
dzisiaj, z premedytacją uniemożliwił mi przywita-
nie Joeya Percanta. – Dla zilustrowania swoich słów
Facet z piekła rodem
5
złapała Strattona za rękę. – Dosłownie odciągnął
mnie od niego, żeby wcześniej znaleźć się przy
stoliku.
Ojciec nie wydawał się specjalnie wstrząśnięty
tym naruszeniem nietykalności osobistej córki i po-
gwałceniem ogólnie przyjętych zasad dobrego wy-
chowania. Zrezygnowana dziewczyna puściła rękę
kelnera.
– Przypominam – ciągnęła opanowanym głosem
– że każdy, kto przychodzi do restauracji, jest
witany przez rodzinę. Wyjątkowymi klientami zaj-
mujemy się osobiście.
Ojciec skinął głową. Sam wprowadził tę zasadę.
– Ale Joey lubi Hala – bąknął i niepewnie popat-
rzył córce w oczy. – Halgo obsługiwał, kiedy miałaś
dzień wolny. Potem Joey zadzwonił i oznajmił, że
od tej pory zawsze chce go widzieć przy swoim
stoliku.
W geście rozpaczy Kat wzniosła ręce ku niebu.
– Wobec tego po co ja tu jestem? Proponujesz
prowadzenie interesu Giuliowi, który wyjeżdża
budować łodzie w Maine, a ja zostaję tutaj, latami
haruję jak wół, jednak mnie nie złożysz takiej
oferty, bo jestem twoją córką, a nie synem. Co
więcej: nawet nie bronisz mnie przed kelnerami,
którzy są przekonani, że zjedli wszystkie rozumy!
Uświadomiwszy sobie, że rozdrapuje stare rany,
Kat popatrzyła lodowato na Hala.
– Czy mógłbyś nas zostawić samych, jeśli łaska?
– spytała.
6
Muriel Jensen
Ukłonił się z drwiącym uśmiechem.
– Oczywiście, wasza wysokość. Szefie, proszę
o wybaczenie.
Halwrócił na salę, a Kat wbiła spojrzenie w ojca.
– Dostałam z ,,Monticello’’ propozycję pracy
– wyznała, tracąc cierpliwość. – Oferują mi wysokie
wynagrodzenie za prowadzenie lokalu w wieczory
i weekendy.
Restauracja ,,Monticello’’ była jedną z najbar-
dziej ekskluzywnych w okolicy. Serwowano tam
bogaty wybór rozmaitych potraw, a personelskła-
dał się z trzydziestu trzech osób.
– Kat...
– Doprowadziłeś do tego, że poważnie się za-
stanawiam nad zmianą pracy. Uwielbiam nasz
lokal, dobrze o tym wiesz, ale nie możesz udawać, że
nie widzisz sytuacji, w których jakiś wyszczekany
ignorant kwestionuje każde moje słowo...
– Kat! – Umberto Como gwałtownie wstał.
– Może po prostu za dużo mówisz.
Patrzyła na niego, dotknięta do żywego. Choć
czuła się głęboko urażona, uczciwość nakazała jej się
jednak zastanowić, czy przypadkiem ojciec nie ma
racji. Nie chciał uznać jej za pełnoprawną wspól-
niczkę, przez co czuła się niedowartościowana i lek-
ceważona, i często o tym mówiła.
Od ósmego roku życia zmywała naczynia w re-
stauracji, jako dziesięciolatka zajmowała się pracami
porządkowymi i nakrywaniem do stołu, a po swoich
czternastych urodzinach zaczęła obsługiwać gości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]