Jerzy Grab - Operacja -Cerber- , Biblioteka Żółtego Tygrysa

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JERZY GRAB
OPERACJA
„CERBER”
| SCAN & OCR by blondi@mailplus.pl |
WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ
1
 „ŻÓŁTY TYGRYS“ 1970/11
J. Grab
Okładkę projektował
Mieczysław Wiśniewski
Redaktor
W. Zaniewska
Redaktor techniczny
Jadwiga Rzędowska
Scan & OCR
blondi@mailplus.pl
© Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1970 r., Wydanie I
SCAN & OCR by blondi@mailplus.pl 2009
Cztery tysiące szećstet osiemnasta publikacja Wydawnictwa MON
Printed in Poland
Nakład 240.000+333 egz. Objętość 4,79 ark. wyd. 4 ark. druk. Papier druk. sat. VII kl. rola 63 cm z Zakładów
Papierniczych w Myszkowie. Oddano do składu 20.XI.1969 r. Druk ukończono w maju 1970 r. w Wojskowych
Zakładach Graficznych w Warszawie. Zam. nr 1303. z dnia 20.XI.1969
Cena zł 5.-
K-50
2
„ŻÓŁTY TYGRYS“ 1970/11
J. Grab
SPIS TREŚCI:
U
3
„ŻÓŁTY TYGRYS“ 1970/11
J. Grab
WIZYTA W BRESCIE
Raymond wcisnął się w kąt przedziału, przymknął oczy. Niespodziewanie
odniósł wrażenie, że zagraża mu niebezpieczeństwo. Do licha — czyżby to słowa
konduktora wywołały we mnie taki niepokój? — pomyślał. Dokumenty mam
przecież w jak najlepszym porządku... To znaczy takie, które nie powinny
wzbudzić najmniejszych podejrzeń.
Istotnie w ciągu ostatnich dni dwukrotnie miał okazję przekonać się o tym.
Pierwszy raz w Pirenejach, przy przekraczaniu granicy hiszpańskofrancuskiej, i
drugi podczas przejścia do okupowanej strefy Francji. Rudy, wysoki Niemiec
porównał jedynie fotografię z oryginałem i bez słowa przystawił pieczątkę.
Od czasu powrotu z Londynu na kontynent Raymond zdążył się już
przyzwyczaić do swojej podwójnej roli. Co prawda w jego sytuacji trudno było
zdobyć się na całkowity spokój i pewność siebie, ale jednak czas i doświadczenie
nauczyły go już panować nad odruchami. I dopiero właśnie ten kolejarz... Co miały
znaczyć słowa: „Najbezpieczniej jest jeździć pierwszą klasą”? Czy mówił to
każdemu pasażerowi, a może tylko tym, którzy, jego zdaniem, mogą wzbudzić
podejrzenia Niemców.
— O której będziemy w Breście? — pominął uwagę kolejarza tak, jak gdyby
jego nie mogła dotyczyć.
— Za dwie godziny... jeśli oczywiście nie zajdą nieprzewidziane okoliczności...
— Często tu bombardują?
— Bomby to tylko mała część wojny...
Ta dziwna, budząca niepokój, rozmowa spowodowała, że Raymond po raz
któryś skontrolował siebie w myśli. Zaczynając jednak od dokumentów, kończąc
zaś na szczegółach swego ubrania nie stwierdził żadnych uchybień lub
niedopatrzeń. To nie powinno więc stwarzać powodów do niemiłych
niespodzianek.
W miarę zbliżania się do Brestu, na korytarzu, poza oszklonymi drzwiami
przedziału, pojawiało się coraz więcej granatowych, marynarskich mundurów.
Zdrowi, wypoczęci chłopcy najprawdopodobniej wracali z urlopów, hałaśliwie
popychali się wzdłuż wagonu, taksując pogardliwym wzrokiem tych pasażerów
pociągu, którzy swoją postawą zdradzali wyraźną niechęć do przedstawicieli
zwycięskiej armii.
Jeśli jest coś — myślał Raymond — co różni strefę okupowanej Francji od nie
okupowanej, to chyba przede wszystkim owo zagęszczenie obcych mundurów.
Rząd Vichy jest przecież w równym stopniu znienawidzony na południu, co
władze okupacyjne na północnych krańcach kraju. Tu wróg jest tylko bardziej
widoczny, bardziej krzykliwy, jawniej demonstrujący swoją siłę.
4
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl