Jej wysokość Pani Brown...Mrs Brown (1997) napisy DVDRip, ★ MOJE i TWOJE KINO
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:05:RIP i poprawki: Arnold McIntosh arny@poczta.fm00:00:08:RIP i poprawki: Arnold McIntosh arny@poczta.fm00:00:11:RIP i poprawki: Arnold McIntosh arny@poczta.fm00:00:18:Królowa Wiktoria wstšpiła na tron|w 1837 r., majšc 18 lat.00:00:25:Majšc lat 26, polubiła Alberta,|księcia z dynastii koburskiej.00:00:29:Było to jedno z najszczęliwszych|królewskich małżeństw w historii.00:00:34:W 1 861 r. Albert umarł na tyfus.|Królowa była niepocieszona.00:01:00:W ROLACH GŁÓWNYCH00:01:10:JEJ WYSOKOĆ PANI BROWN00:01:19:W POZOSTAŁYCH ROLACH00:01:54:SCENARlUSZ00:02:07:REŻYSERlA00:02:25:Boże, chroń królowš!00:02:51:Posłałem do Balmoral|po pana Johna Browna.00:02:54:Jej Wysokoć wspominała,00:02:57:że z oddaniem|służył księciu Albertowi00:03:01:podczas jego ostatniej|tam wizyty.00:03:04:Królowa zamkneła sie|w swym bólu.00:03:09:Przebywa tak daleko od nas,|w wiecie własnych myli,00:03:14:że nie wiemy, co robić.00:03:16:Na jej polecenie00:03:18:dwór wcišż przestrzega|drogich jej rytuałów,00:03:23:daremnie próbujšc ożywić co,|czego ożywić się nie da.00:03:29:Rodzina i służba|nie szczędzš wysiłków,00:03:33:by wydobyć jš|z tego chorobliwego stanu,00:03:36:lecz na próżno.00:03:39:Ufamy, że w osobie|pana Browna00:03:43:sprawdzi się nieco naiwny|poglšd królowej,00:03:47:iż towarzystwo Szkotów|służy zdrowiu.00:03:52:Przepraszam.00:03:57:Przybywa z jej wierzchowcem|dzi po południu.00:04:01:Żywimy nadzieję, iż Jej Wysokoć|zechce udać się na przejażdżkę.00:04:08:Jak we wszystkim jednak,|pozostajemy w tej kwestii00:04:12:więniami bólu królowej.00:04:18:Twój oddany mšż, Henry.00:04:24:Do Windsoru.00:04:31:Osborne House, wyspa Wight.00:04:54:Gratuluję, Wasza Wysokoć.00:04:57:Ponoć to chłopiec?00:04:59:Wspaniale.00:05:02:Albert Victor.00:05:04:Zdrobniale Eddie.00:05:05:- Co pan na to?|- Doskonały wybór.00:05:09:Wspaniale.00:05:22:lle osób?00:05:24:Tylko rodzina|i starsi członkowie dworu.00:05:27:- Na pewno?|- Tak jest.00:07:02:Dzisiaj po południu|przyjedzie Brown.00:07:06:Kto?00:07:18:Masz piękny szal, Alex.|Do twarzy ci w tym kolorze.00:07:23:Ale za mało jesz.00:07:25:Próżnoć nie może|górować nad apetytem.00:07:50:Mielimy tu być|kwadrans po pierwszej.00:07:59:Tok zajęć Jej Wysokoci|jest inny niż pan pamięta.00:08:02:Dwór nadal jest|w żałobie00:08:05:i nikomu, pod żadnym pozorem,|nie wolno podnosić głosu.00:08:08:Królowa niada o 9.30,|obiad je o drugiej,00:08:10:podwieczorek o 5.30,|a kolację o 8.45.00:08:13:Nikt nie opuszcza pałacu,|gdy jest u siebie.00:08:16:Gdy jej nie ma, może pan wyjć,|lecz tylko za mojš zgodš.00:08:19:Ma pan być gotów|do przejażdżek po dziesištej.00:08:23:Będzie pan czycił siodło|Jej Wysokoci00:08:27:i spełniał jej życzenia.00:08:29:Skad bede wiedział?|. . .00:08:34:Skšd będę wiedział,|czego sobie życzy?00:08:36:- Przele panu wiadomoć.|- Kto mi jš przyniesie?00:08:40:- Królewski koniuszy.|- Może mnie nie znaleć!00:08:43:- Nie bedzie to trudne.|.|- To za mało.00:08:48:- Wymylimy jakie rozwišzanie.|- Mam nadzieję.00:08:55:Jak zapewne pamięta pan|z Balmoral,00:08:57:ma pan milczeć, póki Królowa|nie zwróci się do pana.00:09:14:Pan Brown.00:09:26:Przyszedł pan Brown.00:10:02:Miał pan dobrš podróż?00:10:05:- Dobrze się pan miewa?|- Tak.00:10:07:- A moja klacz?|- Ona też.00:10:15:Pańska rodzina przysłała nam|kondolencje. Doceniamy to.00:10:21:Ciesze sie.|. .00:10:25:Mój mšż wyrażał się o panu|z uznaniem.00:10:30:Na pewno pochwaliłby to,|że pana wezwałam.00:10:34:Ufam, że nie jest to|zbytniš subiekcjš.00:10:38:Nie mam żony.|Tylko braci i siostry.00:10:42:Zdaje się, że służy u nas|pana brat. Jak mu na imię?00:10:47:Archie.00:10:52:Będzie pan|miał towarzystwo.00:11:07:Nie sšdziłem, że was zobaczę|w takim stanie.00:11:11:Musicie strasznie|za nim tesknić.|.00:11:14:Jak miesz...00:11:20:Zabierzcie go stšd!|Zabierzcie go!00:11:35:Przywitała sułtana i jego rodzinę|jednym zdaniem i poszła do siebie.00:11:40:Sułtan nie przywykł|do takiego traktowania,00:11:44:więc stał i czekał, żeby kto|mu powiedział, co ma robić.00:11:48:Ale dwór ma zakaz prowadzenia|rozmów w korytarzach,00:11:51:wiec nikt nie odezwał sie|. .|do niego całe popołudnie.00:11:55:Potem jest kolacja,|wszyscy stojš przy stole,00:11:58:nadal w milczeniu,|i czekajš na Jej Wysokoć.00:12:01:Mija godzina, dwie,|sułtan robi się dziebko głodny.00:12:05:W końcu jego synek łapie plaster|mięsa i wkłada go do ust.00:12:10:Ale była awantura! Jakby kto|ukradł klejnoty koronne.00:12:15:Co z tego?00:12:17:Pewnych rzeczy się nie robi!00:12:20:Powiedziałem jej tylko,|co czuję!00:12:24:- Królowej się tego nie mówi.|- Co w sercu, to na języku.00:12:29:Nie tu, na południu.00:12:34:Co zrobił Ponsonby,|gdy zaczęła krzyczeć?00:12:39:Omal nie pękła mu|przepuklina.00:12:45:Ksišżę Leopold?|To ten, co cišgle krwawi?00:12:49:Co robi jego lokaj?|Zmienia mu opatrunki?00:12:53:Wole to|.|od wymiatania gnoju!00:12:56:Jak chcesz awansować,|wybierz sobie kogo zdrowszego.00:13:00:Ona też jest chora,|na głowę.00:13:03:Zachowuje się tak,|bo cierpi.00:13:06:To już trzy lata.|Nie starczy tego cierpienia?00:13:09:- Kochała go.|- Daj spokój.00:13:11:- To nie miłoć.|- A co?00:13:16:- Wiesz, o co mi chodzi.|- Nie wiem, Archie.00:13:20:Zachowuje się tak,|bo nikt nie może jej zabronić.00:13:28:Którego z nas kokietowała?00:13:32:Przystojniejszego.00:13:34:Widać ma za mało pracy.00:13:37:Spróbuj,|może sie z toba umówi.|. .00:13:40:Członkowie dworu majš ciężko.|Królowa nie spuszcza ich z oka.00:13:45:Ale takie płotki jak my|mogš się wymknšć z sieci.00:13:50:Nie jestem płotkš,|Archie.00:15:12:Kto to jest?00:15:16:- Pan Brown.|- Co on tam robi?00:15:19:Sšdzę,|że stoi obok konia.00:15:23:Nie mam życzenia|jechać na przejażdżkę.00:15:26:Jak długo tam jest?00:15:28:Nie wiem. Sšdzę jednak,|że doć długo.00:15:35:Pan Brown stoi na dziedzińcu.|Nie mam chęci na przejażdżkę.00:15:39:Bardzo przepraszam.|Nie dostał takiego polecenia.00:15:45:To sie nie może|.|powtórzyć.00:15:49:Tak jest.00:15:56:- Co pan tam robił?|- Czekałem na rozkazy.00:16:00:Zgłosi się pan do służby|na polecenie królowej.00:16:04:Nie przyjechałem tu,|żeby siedzieć na tyłku.00:16:08:Ma pan czekać|na rozkazy jak wszyscy!00:16:13:Chce pan, aby się powtórzyła|wczorajsza scena?00:16:16:Nie.00:16:18:Słucham?00:16:30:Chyba wyraziłem się jasno.|Czeka pan na rozkazy królowej.00:16:35:Niech pan jej powie|ode mnie,00:16:37:że gdyby jej mšż żył,|kazałby jej się przewietrzyć.00:16:41:Po co ja tu,|do diabła, jestem?00:16:44:Proszę wejć do domu!00:16:47:To rozkaz królowej?00:16:49:Jak najbardziej!00:17:05:Panie Brown.00:17:11:Mówiono panu kilkakrotnie,00:17:14:by nie stał na dziedzińcu|bez mego polecenia.00:17:20:- Czemu więc się pan upiera?|- Bo Jej Wysokoć robi le.00:17:25:Potrzeba jej|wieżego powietrza.00:17:29:Królowa wyjdzie na powietrze,|kiedy zechce.00:17:33:A wtedy ja będę gotów.00:18:23:Ksiaże Albert chciał|. .|postawić tu ławkę.00:18:27:To najpiękniejszy widok|w Osborne.00:18:30:- Tak, to ładne miejsce.|- Tak uważał.00:18:37:llekroć co robie|.|lub mówię,00:18:40:próbuję sobie wyobrazić,|co on by zrobił lub powiedział.00:18:48:Mój sekretarz chce,|bym podjęła publiczne obowišzki.00:18:52:Ksišżę powiedziałby mu|co do słuchu.00:18:55:Nie tylko sir Henry.|Wszyscy tego chcš.00:19:00:Ci sami ludzie odmówili|mojemu mężowi tytułu króla,00:19:05:ponieważ był|``za nisko urodzony``.00:19:13:Chcę przeczytać listy,|które mam w torbie.00:19:26:Tak ich nie przeczytam.00:19:37:Proszę mi je podawać|pojedynczo.00:20:11:Tu siedzi pan Carter,|kamerdyner.00:20:14:Już nie.|Teraz to moje miejsce.00:20:18:- Kto tak powiedział?|- Ja.00:20:24:Miejsca przy stole|starszej służby00:20:27:wyznacza osobicie|sama królowa.00:20:29:To tautologia.00:20:31:Jeli mówisz, że królowa|robi co sama,00:20:34:jest zrozumiałe,|że robi to osobicie.00:20:52:Jeste garderobianš|królowej?00:20:56:- Młodszš garderobianš.|- Jak się nazywasz?00:20:59:Mary Taylor.00:21:01:Nie widziałem cie|.|w Barmoral?00:21:03:Jeszcze tam nie byłam.00:21:05:Powiedz mi, Mary,|co królowa czyta dla rozrywki?00:21:10:Lorda Tennysona.00:21:41:Czy tylko ja tu jem?00:21:49:Lord Clarendon|przybędzie o jedenastej.00:21:53:Potem mamy piknik z okazji|urodzin księżniczki Alicji.00:21:58:Minister skarbu pisze,|że będzie tej niedzieli w Cowes,00:22:03:i zapytuje, czy Wasza Wysokoć|zechciałaby go przyjšć.00:22:09:Po co?00:22:11:Pomylał,|że Wasza Wysokoć00:22:13:może pragnšć się zapoznać|z pracami rzšdu.00:22:16:Będę na spacerze.00:22:19:Może wiec|.|Wasza Wysokoć zezwoli,00:22:23:aby spotkał się z nim|ksiaże Walii?|. .00:22:25:Wykluczone.00:22:27:Mamo, już czas, abymy|stali się trochę bardziej...00:22:32:...przystępni.00:22:35:Wycofanie się monarchini|z życia publicznego00:22:38:nie pozostaje bez wpływu|na naszš pozycję w państwie.00:22:44:Może zrobilibymy|jaki drobny gest?00:22:47:- Gest?|- Kolacja dla ambasadorów...00:22:50:Żadnych kolacji.|Dlaczego jeste w płaszczu?00:22:54:- Piekielnie tu zimno.|- Zimno jest zdrowe.00:22:58:Prawda, doktorze?00:23:01:- Słucham?|- Zimno jest zdrowe!00:23:03:Tak, jak najbardziej.00:23:06:Gdyby jednak Wasza Wysokoć|zechciała wykorzystać00:23:09:ten przypływ sił fizycznych,|by podjšć aktywnoć umysłowš...00:23:13:- Dlaczego mnie pouczacie?|- Nie miałbym...00:23:16:Nikt nie będzie mnie pouczał|o obowišzkach monarchy.00:23:20:Zwłaszcza mój syn!00:23:22:To jego nieodpowiedzialnoć|wpędziła mego męża do grobu!00:23:26:Jeli jest to ucišżliwe|dla królowej,00:23:29:może pozwoli,|aby ksišżę Walii...00:23:3...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]