Jennifer L. Armentrout - Obsesja, aaa free ebook, 2016, 3. Marzec

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->1Spis treściRozdział 1Rozdział 2Rozdział 3Rozdział 4Rozdział 5Rozdział 6Rozdział 7Rozdział 8Rozdział 9Rozdział 10Rozdział 11Rozdział 12Rozdział 13Rozdział 14Rozdział 15Rozdział 16Rozdział 17Rozdział 18Rozdział 19Rozdział 20Rozdział 21Rozdział 22Rozdział 23Rozdział 24Rozdział 25Rozdział 26str. 3str. 12str. 19str. 27str. 33str. 43str. 53str. 65str. 79str. 89str. 98str. 113str. 123str. 133str. 143str. 150str. 161str. 171str. 179str. 192str. 200str. 205str. 212str. 218str. 225str. 231Rozdział 27Rozdział 28Rozdział 29Rozdział 30Rozdział 31str. 241str. 247str. 256str. 263str. 2702ROZDZIAŁ 1Siedząc w przyciemnionym barze, oświetlonym niemal przygaszonymi lampami,patrzyłam z rozdziawionymi ustami na moją najlepszą przyjaciółkę, co z pewnościąwyglądało nad wyraz nieatrakcyjnie. Mel musiała oszaleć. To było jedyne logicznewytłumaczenie. To, albo jej drink był cholernie mocniejszy od mojego.Byłyśmy nierozłączne, odkąd w pierwszej klasie podzieliłam się z nią moimiczekoladowymi ciasteczkami. Grzechotnik i króliczek miały ze sobą więcej wspólnego,niż my dwie. Mel była tą szaloną, zawsze się w coś wplątywała, podczas gdy ja czułamsię komfortowo przede wszystkim czytając książkę lub oglądając jakiś film. Przez całe naszeżycie, nikt nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób mogłyśmy być sobie tak bliskie,ale kiedy przyjaźń zaczyna się od ciasteczek – do tego czekoladowych – nic nie jest w stanierozerwać tak powstałej więzi.Wzięłam olbrzymi łyk mojego rumu z colą, krzywiąc się na uczucie pieczenia. – Mel,to brzmi…- Jak szaleństwo? Wiem. Czuję się szalona. Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziałatego na własne oczy, a te błękitne oczęta widzą z pełną ostrością, dzięki laserowej korekcjiwzroku. – Mel wskazała dwoma palcami na oczy. Na obydwu paznokciach poodpryskiwałlakier, co było takie niepodobne do jej natury miłującej styl glamour. – Jednak wiem, cowidziałam Sereno, mówię ci, że Phillip nie jest człowiekiem.No i proszę.Znowu to powiedziała. Nie człowiek. Zerknęłam na nią znad w połowiepełnej szklanki. Czyżby piła zanim się spotkałyśmy? A może sztachnęła się czymśkorzystając z fifki? Jeśli roztrzęsiona wiadomość pozostawiona przez Mel na mojej skrzyncegłosowej, kiedy byłam w szkole i późniejsza rozmowa stanowiły jakąś wskazówką,być może była w to zamieszana metamfetamina. Lubiła imprezować, ale trzymała się z dalekaod mocniejszego towaru. Przynajmniej taką miałam nadzieję. Jednak zaczynałamw to powątpiewać.Pochyliłam się, rozciągając dopasowaną marynarkę od kostiumu, kiedy oparłam zgięteręce na okrągłym stoliku. Cholera, żałowałam, że nie miałam czasu by wpaść do domu,żeby się przebrać. Potrzebowałam wygodniejszych ciuchów na tę rozmowę. Nic nie pomagało3lepiej zaakceptować szaleństwa, niż wygodne spodnie i klapki. – Mel, większość facetównie jest ludźmi.Jej oczy się zwęziły. – Taa, większość facetów nie przemienia się w pieprzoneżarówki! Jednak synowie Vandersona zrobili to. Obydwaj!Jakaś para zerknęła na nas z nieskrywaną ciekawością. Pragnąc wczołgaćsię pod stolik, chwyciłam dłoń Mel i ścisnęłam ją lekko. – Żarówka? – Mówiłamprzyciszonym głosem, choć było to bezcelowe. Moja przyjaciółka od zawsze była głośnymrozmówcą. Poza tym był okres wyborów, więc imię senatora Vandersona przyciągało uwagę.- Tak. Rozbłysnął niczym pieprzona, świecąca pałeczka albo… czy pamiętasz tezabawki, które zaczynały świecić, kiedy się je ścisnęło?- Robaczek Świętojański?- Tak! – Mel uwolniła swoją dłoń i przeciągnęła nią po kruczoczarnych włosachsięgających do brody. – Był niczym Robaczek Świętojański, tyle tylko, że jaśniejszy.O Boże. Z całą pewnością oszalała. – Czy wy nie piliście, albo nie przypalaliścieczegoś…Ręka Mel uderzyła w stolik wprawiając w drżenie nasze szklanki. – Nie ma niczegona tym świecie, co mogłabym wypić lub wypalić, co sprawiłoby, że zobaczyłabymcoś takiego.- W porządku. – Uniosłam swoje dłonie w geście poddania. – Po prostu nie rozumiemtego, Mel. Nie wyładowuj się na stoliku. On niczego nie zrobił..Wypuściła długi oddech. – Po prostu jestem taka… taka ześwirowana. On mniewidział. Jego brat też. Wiem, że wiedzą, że ich widziałam.Nie wiedziałam, co powiedzieć. Widziałam jak naprawdę ześwirowana była Mel.W prawdzie odbijało jej na widok takich rzeczy jak konik polny w domu, gałęzie w ogródkuprzypominające węże i… fruwające wokoło motyle, ale nigdy nie widziałam jej takiej,jak teraz. Teraz było inaczej.Coś naprawdę ją wystraszyło.4- Wiem, że Philip bywa irytujący – powiedziałam, zakładając sobie za ucho pasemkopofalowanych włosów. – Bycie synem senatora musiało nieźle namieszać mu w głowie.Jest prawdopodobnie…- Prawdopodobnie on też jest jednym z nich – senator!O mój Boże, jeśli Mel nadal będzie tak wrzeszczeć, już nigdy nie będziemy mogłysię tu pokazać. Chciałabym, żeby podkręcili muzykę i może dodatkowo wyłączyli światła.Bar Szybkie Czasy nie był zbytnio zatłoczony w poniedziałkową noc, więc bez trudu możnabyło dosłyszeć prowadzoną rozmowę.Mel wzięła solidny łyk swojego drinka. – Kiedy to się stało byłam w jego mieszkaniu,nie w Grandview.Grandview było miejscem, w którym żyli wszyscy bogacze, ekskluzywnym,ogrodzonym osiedlem na wzgórzach Flatirons, gdzie senator i inni ważni ludzie posiadaliswoje rezydencje. Ogrodzenie było niedorzecznie wysokie, na jakieś dwadzieścia stóp.Absurd. Czyżby uważali, że zamierza ich zaatakować Rosja?- Kiedy zrobił tę rzecz z żarówką? – Zapytałam bawiąc się słomką.Mel przytaknęła. – Siedzieliśmy w jego pokoju, popijając drinki. Nic poważnego.Później poszliśmy z powrotem do jego sypialni, uprawialiśmy seks – było świetnie,jak zawsze. Phillip ma kondycję, jakiej może mu pozazdrościć każdy inny facet.Moje brwi uniosły się.- Następnie pojawił się jego brat – Elijah.- Kiedy uprawialiście seks?- Choć brzmi to gorąco, zważywszy na to, że są bliźniakami, to nie, niekiedy uprawialiśmy z Phillipem seks. – Szarpnęła za guzik swojej bluzki. – W każdymbądź razie wdali się w jakąś kłótnię na balkonie. Tych dwóch wiecznie się o cośsprzecza i znasz mnie, jestem strasznie wścibska, prawda?Uśmiechnęłam się. – Tak.- A więc podeszłam do drzwi i podsłuchiwałam. Mówili o czymś zwanym ProjektemOrzeł i jakimś Dedalu…5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl