Jerry Ahern - Cykl-Krucjata (01) Wojna Totalna, Jerry Ahern
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JERRY AHERN
K
RUCJATA
1.W
OJNA
T
OTALNA
(P
RZEŁOŻYŁ
: S
ŁAWOMIR
D
EMKOWICZ
-D
OBRZANSKI
)
SCAN-
DAL
Dla Sharon, Jasona i Samanthy, którzy przeżyli ze mną tak wiele zawsze kochający.
Wszelkie podobieństwo do osób, rządów
przedsiębiorstw, czy jednostek administracji
państwowej, obecnych lub dawnych, działających
teraz, lub w przeszłości, jest przypadkowe.
ROZDZIAŁ I
- Teraz! - krzyknął Rourke prostując się i dając znak ręką. Potem rzucił się biegiem po
stromej, piaszczystej skarpie w kierunku autostrady. Tuż za nim biegło dwunastu młodych
ludzi ubranych w mundury polowe Pakistańskiej Antyterrorystycznej Grupy Uderzeniowej,
wydając wściekłe okrzyki. Atakowali grupę przemytników, strzelając w biegu ze swych
zaopatrzonych w tłumiki półautomatycznych karabinów, ze składanymi kolbami.
Zaatakowani próbowali się ukryć za swymi ciężarówkami. Kiedy jednak grupa
Rourke'a przebyła połowę drogi do autostrady, przemytnicy otworzyli ogień z ustawionych na
ciężarówkach ciężkich karabinów maszynowych. Przez otwarte okna wyładowanych opium
samochodów strzelano z broni ręcznej.
Rourke wystrzelił rakietę. Pocisk wzniósł się w niebo, a następnie eksplodował.
Ze swojej pozycji na skarpie Rourke widział, jak ciężko uzbrojony wóz pancerny
Armii Pakistańskiej zajmuje swoje stanowisko i blokuje drogę jakieś pół kilometra dalej.
Chowając pustą rakietnicę w zewnętrznej kieszeni kurtki z owczej skóry, Rourke wydobył
swój półautomatyczny karabinek i biegnąc w dół zbocza, poprowadził swoich ludzi.
W tym samym momencie zobaczył, jak pierwsza z ciężarówek nagle zawraca, trafiona
huraganowym ogniem wojskowego pojazdu. Koła niebezpiecznie zabuksowały, lecz w chwilę
potem samochód ruszył w kierunku Rourke’a ze stale wzrastającą szybkością.
Opróżniając cały magazynek, Rourke padł na piaszczyste pobocze drogi i odrzucił
broń. Prawą, a następnie lewą ręką sięgnął po dwa pistolety automatyczne, które nosił w
kaburach pod kurtką.
Kciukiem prawej ręki odciągnął iglicę automatu, zacisnął dłoń na rękojeści. Wystrzelił
cały magazynek celując w kabinę nadjeżdżającej ciężarówki. W tej samej chwili plunął
ogniem pistolet w jego lewej ręce. Dwie serie połączyły się w jedną, ciało kierowcy wypadło
z kabiny.
Rourke stoczył się z nasypu autostrady. Pozbawiona kontroli ciężarówka wciąż
pędziła na niego. Kiedy samochód podskoczył na krawężniku, Rourke strzelił, trafiając w
zbiornik paliwa. Nastąpiła potężna eksplozja, płomienie błyskawicznie ogarnęły toczącą się
siłą rozpędu ciężką maszynę.
Patrząc w górę autostrady, Rourke dostrzegł następną z ciężarówek, która wpadłszy w
poślizg uderzyła w zbocze. Opiumowa fortuna stanowiąca jej ładunek rozsypała się po szosie.
Strażnik próbował wydostać się z kabiny przez opuszczoną szybę, ale po chwili zrezygnował
i wyciągnął automatyczny karabin.
Rourke widział, jak seria powala dwóch jego ludzi. Rzucił się na ziemię i zjeżdżając
na kolanach w kierunku ciężarówki, ponownie nacisnął spusty obu automatów. Ciało
przemytnika drgnęło, impet uderzenia wytrącił mu z rąk broń i wyrzucił ją w górę.
Rourke zerwał się i zbiegł drogą do pozostałych dwóch ciężarówek. Ponad dziesięciu
przemytników nadal się ostrzeliwało.
- Granaty! - krzyknął przez ramię do biegnących za nim żołnierzy.
Czterdziestomilimetrowe ładunki gwizdały mu nad głową i wybuchały w celu. Rourke znów
padł na ziemię, tuląc twarz do piasku, kiedy jeden z nich eksplodował tuż przy nim. Uniósł
głowę i zobaczył wznoszący się nad ciężarówką słup ognia i dymu. Z nieba spadł deszcz
opium i krwawych szczątków. Zagrzmiał kolejny wybuch. Ostatnia ciężarówka wyleciała w
powietrze.
Rourke uniósł się na łokciach, poderwał na nogi.
- Wykończyć ich! - krzyknął do swoich ludzi. Jego drużyna była teraz blisko wroga,
żołnierze walczyli wręcz. Rourke wystrzelił magazynki obu automatów, wsunął je do kabur i
sięgnął do biodra, gdzie nosił swojego pytona. Trafił pierwszym wystrzałem najbliższego
Pakistańczyka, po czym przeniósł ogień na dwóch innych, którzy do niego mierzyli.
Uderzeniem kolbą rewolweru powalił jednego z przemytników, błyskawicznie obrócił się na
pięcie. Rosły mężczyzna w turbanie powoli zbliżał się do niego trzymając w dłoni długi nóż.
Rourke odskoczył w bok i wsunął rewolwer z powrotem do kabury; nie miał czasu na
ładowanie. Kiedy Pakistańczyk się cofnął, Rourke ruszył na niego, wyciągając swój nóż.
Przemytnik ponownie runął do przodu. Rourke wykonał unik, a następnie
błyskawicznym ruchem przeciął tętnicę napastnika. Odwrócił się, blokując prawą ręką cios
następnego. Nóż wypadł mu z ręki, uderzył w brzuch Pakistańczyka, odrzucając go od siebie.
Następnym ciosem wymierzonym w gardło atakującego zmiażdżył mu tchawicę.
Rourke stanął nad pokonanym.
Któryś z żołnierzy powalił kolbą karabinu ostatniego przemytnika.
Wyprostowując ramiona, Rourke odetchnął głęboko. Z ładownicy u pasa wyciągnął
zapasowy magazynek i przeładował jeden ze swoich pistoletów maszynowych, uregulował
spust i ostrożnie umieścił pierwszy nabój w komorze. Cofnął iglicę automatu i schował go do
kabury pod pachą.
Ładowanie drugiego przerwał mu znajomy głos.
- Twoi ludzie, i ty sam, Johnie Thomasie, byliście świetni.
Uśmiech rozjaśnił delikatną, dokładnie ogoloną twarz. - Usłyszeć to z twoich ust,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]