Janik Olga - Pierścień Władców 01 - Magiczy pierścień, Ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
OlgaJanik„MagicznyPierścień”
Prolog.
Jaknapierwszedniwiosnypogodabyławyjątkowopiękna.Baax,czując
rozpierającągoenergię,szarpnąłkarczemnedrzwitakmocno,Ŝehuknęłygłośnoo
framugę.Speszyłsię.Zajrzałdociemnegownętrza,oczekującreprymendy,leczuderzył
gojedyniesmróddymu,piwaigotowanejkiełbasy.Wyglądałonato,Ŝeniktniezwrócił
uwaginajegoniecozbytgłośnewtargnięcie.
Niespodobałomusięto.NiezamierzałpozostaćcałkiemniezauwaŜony.Miałw
końcupowodydoradościidumy.Zamknąłdrzwizjeszczewiększymhukiemizatrzymał
sięnamomentwprogu.Powinnisięnimzainteresować,chociaŜbyzracjijegopostury.
Jedenzsiedzącychwkącieprzygarbionychobwiesiówpodniósłgłowę,apotemzwiesiłją
ponownie.Malutkakarczmarkapopatrzyłananiegokarcąco,asiedzącyprzybarze
postawnymęŜczyznanawetniedrgnął.CóŜ,widownięBaaxmiałniewielką–było
dopierowczesnepopołudnie,większośćmieszkańcówmiastaiprzyjezdnychwłóczyłasię
jeszczepouliczkachiplacachtargowych.
BaaxwcześnieopróŜniłswójstragan,oddałtowaryzarządcyportu,podsuwając
muprzytymkolejnąsolidnąłapówkę.Wydałdyspozycjedotyczącezaładunkuna
odpływającynazajutrzstatek,apotemjeszczekilkarazysprawdziłmagazyny.Na
wszelkiwypadek.PobytnaNelopiebyłwtymrokuogromnymsukcesem.Jakzawsze
zresztą.SprzedałzduŜymprzebiciempartięoliwyzDaey,udałomusięnawetupchnąć
jedwabie,któreniewątpliwieobjechałyświatdookoła;jedwabnikiŜyłytylkowKentebie.
Kawał,któryzrobiłtejnadętej,grubejdamie,zachwalającjejakonajszlachetniejsze
materiałyzMiastaOjców,zDaey,bardzomusiępodobał.Sprzedałkentebskijedwabtak
drogo,ŜeniejedenkupieczMikariczySedaniiprzekląłbygo.Aprzytymtkaninyniebyły
juŜnajlepszejjakości–wkońcuprzewędrowałyszmatdrogi.Uśmiechnąłsiędosiebie.
UdałomusięnawetzdąŜyćnapocząteksezonunamłodewęgorzeibardzotaniokupił
sporąichpartięprzedprzyjazdemhandlarzyzSedanii.LeŜałyterazwportowych
magazynachrazemzbelamiowczejwełny.JeśliwKentebiepójdzierówniedobrzeijeśli
późniejszyprzyjazddorodzinnejUrjitakŜeokaŜesięsukcesem,będziemógłwreszcie
poprosićorękęcórkiszambelanakrólewskiegodworuiosiąśćspokojniewmieście.
ZałoŜykompanięhandlowąnawzórtych,którewidziałwDaey,albonawzórHadaru,
zatrudniludziibędzieŜyłzichpracy.NaleŜałomusiętopotylulatachspędzonychna
cięŜkiejharówce.Nadodateknigdynielubiłmorza,ahandelmorskibyłnajbardziej
opłacalny,więcchcącniechcącmusiałpływać.Terazinnibędątozaniegorobić,aon
będziesięnudziłubokusłodkiejMeleni.
Siedziałzamyślony.NiezauwaŜyłnawet,kiedypodeszłakarczmarka,dopierojej
niskigłossprawił,Ŝepowróciłdorealnegoświata.
1
OlgaJanik„MagicznyPierścień”
Copodać?–spytała,patrzącnaniegowyczekująco.
Podniósłgłowę.Jegowzrokzatrzymałsięnapełnych,kształtnychpiersiach,
kołyszącychsięnawysokościjegotwarzy.Niestety,trochęzadaleko.Oblizałwyschnięte
niespodziewaniewargi,podrapałsiępoudzieiodchrząknął.Spojrzałnajejtwarzi
napotkałciemnobrązoweoczydziewczyny,którewypełniałysiępowolizłością,jakdzban
miodem.Zdziwiłsię;nigdywcześniejzłośćniekojarzyłamusięzesłodyczą.Otrząsnął
sięi,uśmiechającsięjakbynigdynic,zamówiłpewnymgłosempodwójnąporcjęzupy
fasolowej,koźliudzieczcebulkąikufelpiwa.
Karczmarkaodeszłabezsłowa,aBaaxowinasunęłosięnamyśl,ŜeMeleniniejest
takaładna.Przypomniałsobiejejszczupłąsylwetkę,ciemne,mocnokręconewłosyi
podłuŜnątwarzzduŜymi,niebieskimioczami.Tadziewczynamiaławłosyzwiązanew
grubywarkocznaplecach,brązoweoczyiowielepełniejszekształty.Twarzmiała
jeszczedziecinną,alebyłaświadomaswejurodyimoŜliwości.Tylkozjakiegośpowodu
nienanimchciałatemoŜliwościwypróbować.Gdywróciłazdymiącymitalerzami,nawet
naniegoniespojrzała.
Baaxzjadłobiadnieociągającsięzbytnio.Przypiwiezacząłsięzastanawiać,czy
zamieszkaniewUrjimasens.Czyniebędziemubrakowałomiejsc,którezdąŜył
odwiedzićitych,którychjeszczeniewidział?CzyniebędziemuŜalwszystkichślicznych
niewiast,którychniepoznałdotychczas?Meleniniejestwkońcuaninajładniejsza,ani
najbardziejinteresującaznich.Aonsamniejestjeszczetakistary,bymiałsiedziećw
jednymmiejscuzjednąkobietą.Wahałsię,copowinienzrobićaŜwreszciepomyślał,Ŝe
przecieŜitakniemawpływunato,cozrobi.ŚwiatemrządziPrzeznaczenie,wszyscy
mająswojemiejscewPlanieStwórcówiniezaleŜnieodtego,copostanowiitakzrobi
dokładnieto,coprzewidzielidlaniego,stwarzającświat.
Uspokoiłagotamyśl.Sączyłdalejpiwo,obserwującnapływającychdokarczmy
gości.Nadalbyłopustawo.Promienieświatłazniewielkichokienekprzedzierałysięprzez
zasłonędymupodpowałą,wydobywajączmglistegopółmrokuniektóretwarze.Przez
momentzaigraływjakimśkuflupodświetlajączłocistebąbelki.Siedzeniewczesnym
popołudniemwprzypadkowejkarczmiewprzypadkowymmieściemiałoniepowtarzalny
urok,zaktórymtęskniłbyzpewnością,gdybypozostałnadobrewUrji.Musijeszcze
przemyślećswojądecyzję,jakakolwiekonabędzie.
RozmyślaniaBaaxaprzerwałowejścienowegogościa.MęŜczyznanietrzasnął
drzwiami,nieczekałwprogunaefekt,amimotokilkaosóbspojrzałowjegostronę.Był
wśródnichiBaax.Wpatrywałsięwtegoczłowiekaizastanawiałsię,comogło
spowodowaćtakąreakcję.Czyciemnoszarypłaszcz,któryprzywodziłnamyślburzową
2
OlgaJanik„MagicznyPierścień”
chmurę,czymoŜeraczejchłód,którypoczuł,gdynieznajomyotworzyłdrzwi?
Prawdopodobnienazewnątrzochłodziłosięnieco.MoŜenawetpadadeszcz.
MęŜczyznapostałchwilęprzybarze,zamieniłkilkasłówzkarczmarkąiodszedłw
kątsali.Baaxusiłowałmusięprzyjrzećprzezoddzielająceichgrupkiludzi,alebyłoto
niemoŜliwe.Dostrzegłjedynie,ŜegościaobsłuŜyłsamwłaścicielkarczmy,Ŝepodałmu
winoipotrawkęzdrobiu.NiktinnyniesiedziałwjegopobliŜu.Baaxzamówiłkolejne
piwo,choćwcześniejmiałzamiarposkończeniuobiadupójśćjeszczerazdoportui
sprawdzićmagazyny.ChciałzarazpotempołoŜyćsięspać,bybyćwypoczętymprzed
czekającągonazajutrzpodróŜądoSedanii.Pomyślałjednak,Ŝejednododatkowepiwo
moŜewypić,awartobyłobydowiedziećsięczegośonieznajomym.
Wkarczmierobiłosięcorazpełniejigwarniej.BaaxnadalobserwowałmęŜczyznę,
aŜusłyszałoboksiebiezniecierpliwionygłos,wykrzykującycośdainką–językiem
wschodu.
NiemoŜebyćnicwart,tozłom.
MęŜczyznawstrojugwardzistylubrycerzapatrzyłzpolitowaniemnachudego
chłopca,którytrzymałwdłonikrąŜekwkolorzezłota.Baaxrozpoznałnędznieubranego
młodzieńca,któryprzezcałydzieńkręciłsiępoplacutargowymipróbowałsprzedać
pierścionek.DoBaaxajednakniepodszedł.Baaxwiedziałczemu.Tenkawałekmetalu
niebyłnicwartiniktnieośmieliłbysięnawetmamićgoczymśtakim.JuŜmiałodwrócić
wzrok,gdyrycerzdelikatniewyjąłkrąŜekzdłonichłopca.
Niekupięgoodciebie.
Najwyraźniejzjakiegośpowoduodmowasprawiałamuprzykrość,choćwydawało
się,Ŝechłopieczrozumiałcośwręczprzeciwnego.MoŜepoprostunieznałdainki.A
pierścionekwdłonirycerzaniewyglądałjuŜnatakbezwartościowy,jakprzedchwilą.
BaaxpatrzyłzniepokojemnazłotykrąŜekzastanawiającsię,czyjegokupieckiszósty
zmysłniezawiódłgoporazpierwszywŜyciu.Przestałobserwowaćtajemniczego
męŜczyznę.
AjednakmęŜczyznateŜwiedziałoistnieniupierścienia.Zaczerpnąłgłęboko
powietrzaiwypuściłjepowoli.Ztrudempowstrzymałchęć,bywstaćipójśćtam,skąd
dobiegałdoniegozew.Niemógłzrobićczegośtakiegowmiejscu,wktórymbyłotylu
ludzi.Musiałpoczekać,aŜposiadaczpierścieniaznajdziesięgdzieśsam.Nieteraz,
jeszczenieteraz.
Wsłuchiwałsięwgwarrozmów,starającsięwyłowićosobyrozmawiająceo
pierścieniu.Dobiegłgojedyniepodniesionynagległosrycerza.
3
OlgaJanik„MagicznyPierścień”
Alegdzieonaposzła?–Rycerzwstałgwałtownie,omalniezrzucająctalerzaz
zupą–GdziejestSeszijaElheres?–zwróciłsięzpytaniemdocałejsali,bowieleosób
popatrzyłonaniegozdziwionymwzrokiem.
TajemniczymęŜczyznanadźwiękimieniakobietyzerwałsięzmiejsca.Jeśliona
jestwpobliŜu,niepowinienzwlekać.PierścieńniemoŜeprzecieŜdostaćsięwjejręce!
Wstałzeswegomiejscaiszybkoprzeszedłprzezsalę.
CoturobiElheresLihes?–zwróciłsiędorycerza,ignorujączupełniechłopca.
Atobiecodotego?–RycerzpołoŜyłrękęnagłownimiecza,któryleŜałnaławie
obokniego.–Kimjesteś,bymówićoniej,nieuŜywająctytułu?Iskądjąznasz?–Ze
zmarszczonymibrwiamiwyglądałnaprawdęgroźnie.
Chłopiecpodniósłzestołuupuszczonyprzezrycerzapierścieńichciałwyjśćz
karczmy,leczBaaxzastąpiłmudrogę.Nieznajomyzłapałchłopcazanadgarsteki
wypowiedziałkilkaSłów.Pierścieńukazałsięwotwartejdłoni.MęŜczyznachciałgo
chwycić,leczpierścień,jakbykierującsięwłasnymrozumem,odpłynąłodniegoizawisł
wpowietrzumiędzywyciągniętądłoniąmagaazaskoczonymrycerzem.Błysnął
delikatnieikarczmaznikła.Pojawiłasięrzeka,las,polanaiszemrzącyśpiewnieperlisty
wodospad.Napolaniekwitłykwiaty,drzewawyciągałyiglastegałązkiwkierunku
jeziorkaustópwodospadu,aspomiędzypnidobiegałtupotkopytjakiegośzwierzęcia,
spłoszonegowyraźnieichnagłympojawieniemsię.
Boibyłoczegosiębać,Baaxsamstałnieźlewystraszony.Najgorzejwyglądała
młodakarczmarka,którawtymmomenciepodawałapiwoprzysąsiednimstoleizostała
takprzeniesionadotegoczarownegokrajobrazu–pochylona,zwyciągniętąręką,z
którejzniknąłpełnykufeliztacąwdrugiejręce.Odwróciłasięispojrzałanarównie
zdumionychjakonamęŜczyzn,nazawieszonąwpowietrzubłyszczącązłotąobrączkęi
stojącygroteskowowtrawiekarczemnystół.Ruszyławichkierunku,obrączkabłysnęła
ponownieiwszystkowróciłonaswojemiejsce.Tylkokarczmarka,niewstrzymująckroku
podeszładoczterechmęŜczyzniznów,zdezorientowana,rozejrzałasiędookoła,nie
rozumiejąc,ocochodzi.
LudziewkarczmierównieŜpatrzylinanichzaskoczeni,amęŜczyźniprzystole
obokprzeklinalinaczymświatstoinadrozbitymkuflem,któryspadłzpustki,wktórej
chwilęwcześniejznajdowałasięrękakarczmarki.Pierścieńpodpłynąłspokojniedo
wyciągniętejrękimagaiukryłsięwniej.Czarodziejbłyskawicznieschowałgowfałdy
płaszczaienergicznymkrokiemskierowałsiędodrzwi.Chłopiecpobiegłzanim,za
chłopcemkupiecirycerz.
Karczmarkazostałaoszołomionapośródogólnegorozgardiaszu.Niemającpojęcia,
wjakisposóbwyjaśniswemupracodawcypotłuczonykufel,niezadowolonychklientówi
4
OlgaJanik„MagicznyPierścień”
corazwiększybałagan,panującywkarczmie.Właścicielwłaśniepojawiłsięwdrzwiach
kuchni,zwabionynarastającymhałasemludzkichokrzykówipytań,aonastałapośrodku
tegowszystkiegoizastanawiałasię,czynieuciec.NiezauwaŜyła,ŜepotęŜnymęŜczyzna
wsilewiekuspokojniedopiłswojepiwoiwyszedłzkarczmyzlekkimuśmiechemna
twarzy.
Toonrankiemtegodniasprzedałchłopcupierścieńzawysokącenę.Niedość
wysokąjaknajegowartość,wiedziałotym,leczsprzedaćmusiał.Teraz,uśmiechając
sięnadal,obszedłkarczmędookołaiwciemnejuliczcenajejtyłachwypowiedziałSłowo.
JegoodzieŜrozdarłszybkorosnącypotęŜnyogon,szyjawydłuŜyłasięznacznie,
masywneciałospotęŜniałojeszczebardziejipokryłosięłuską,aręceprzemieniłysięw
potęŜneskrzydła.Wzniósłsięwnieboimajestatycznieodleciałnapółnoc.
RozdziałPierwszy.
Tajemniczezniknięciepięciuosóbikarczemnegostołuorazichponowne
pojawieniesięurosłytejnocydolegendy,podsyconejjeszczefaktem,Ŝecałapiątka
szybkoopuściłakarczmęiniktichwięcejniewidział.
Tymczasemowepięćosóbsiedziałowładownilekkokołyszącegosięstatku,
którymtegodniamiałypłynąćtowaryBaaxadoKentebu.Baaxbyłzasępiony.Cały
dorobekjegoostatniejhandlowejzimyprzepadł,wszelkieambicjeimarzenia
poprzedniegowieczoraspłynęływrazzwypitympiwemdopęcherzaiterazboleśnie
uciskałyzarównociało,jaksumienie.
Rozejrzałsiępoobszernej,pustejładowni.Wwąskichsmugachświatła
wpadającegoprzezrozłaŜącesiędeskipokładuwidaćbyłoniepięćasześćosób.W
samymkącie,schowanazarycerzem,siedziałaszczupłablondynkawprostej,alez
pewnościąbardzodrogiejsukni.SeszijaElheresLihes.
Zjawiłasięniemalnatychmiastpotym,jakwybieglizkarczmy.Złapałaichw
małej,wąskiejuliczceiodrazurozpoznałamaga.
Toznówty,Ochan?–spytałaraczejzła,niŜzaskoczona.–Jakiekłopoty
będzieszpróbowałwyczarowaćtymrazem?
Tymrazemtoniemojeczary,PaniWiatrów–odparłzwyraźnąnutązłośliwości
wgłosie.Baaxdostrzegłzłeiskierkiwpięknych,błękitnychoczach.
MoŜejamógłbympomóc,Seszijo...–wtrąciłsięośmielonyniecowypitym
piwem.
Cojemudotego?Brałwtymudział?–Elhereszignorowałajegozaloty,patrzyła
tylkonamaga.Tenskinąłgłową.–OniteŜ?–Wskazałarycerzaichłopca,kulącegosię
obokzestrachu.Czarodziejpotwierdziłironicznymuśmiechem.–Ochan,cośtynarobił?
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]