Jayne Ann Krentz - Pirat, ROMANSE, ROMANSE HISTORYCZNE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jayne Ann Krentz
PIRAT
1
PROLOG
- Nie, absolutnie się nie zgadzam. Nie wsadzicie mnie do tego samolotu. Nie lecę. -
Katherine Inskip wcisnęła się głębiej w fotel, rzucając gniewne spojrzenie na dwie
przyjaciółki, siedzące po drugiej stronie niskiego stolika. Za jej plecami wielka szyba w sali
odlotów zawibrowała, kiedy kolejny odrzutowiec oderwał się od pasa i wzbił w zachmurzone
niebo nad Seattle. - O ile wiem, to się nazywa ubezwłasnowolnieniem. Nie macie prawa -
dodała buntowniczo.
- Zachowaj ten dramat do swojej następnej książki, Kate. Za kwadrans masz znaleźć
się na pokładzie. - Margaret Lark, wytworna i chłodna jak zawsze, zerknęła na drogi, złoty
zegarek. Mówiła spokojnym, lecz nie znoszącym sprzeciwu tonem. Lata w świecie biznesu
nauczyły ją panować nad każdą dyskusją i forsować swoje racje. - Dokładnie omówiłam tę
sprawę z Sarah i doszłyśmy do wniosku, że potrzebujesz porządnego wypoczynku. To samo
zresztą powiedział ci lekarz. Twój agent też stwierdził, że pomysł jest świetny, a dobrze
wiesz, co to znaczy, kiedy nawet własny agent uważa, że powinnaś odpocząć od pracy.
- Oczywiście, Kate, i nie masz co zaprzeczać - Sarah Fleetwood spojrzała na nią
zatroskanym wzrokiem. - Jak długo można żyć w nerwowym napięciu? Sama mówiłaś, że
ostatnio masz kłopoty z zasypianiem. Poza tym tracisz apetyt i chudniesz w oczach. Musisz
coś z tym zrobić.
- Dobrze, może jestem trochę zestresowana, ale co w tym dziwnego? - żachnęła się
Kate. - Przecież przez dziesięć dni byłam w podróży, promując nową książkę. Co dzień w
innym mieście - więc jak mam się czuć? Po prostu jestem zmęczona, i tyle.
- Nie, chodzi o coś więcej niż zwykłe zmęczenie. - Margaret była nieubłagana. -
Obserwujemy cię od dłuższego czasu, Kate. Usiłujesz utopić swoje problemy w maniackiej
pracy i wreszcie drogo za to zapłacisz.
- A cóż jest złego w byciu pracoholiczką? Lubię moją pracę, mało tego, kocham ją.
Jestem nieszczęśliwa, kiedy nie piszę. Zgłupieję, jeśli wyślecie mnie stąd.
- Oczywiście, nie ma nic złego w tym, że lubisz pisanie - uspokajała ją Sarah. - My też
je ubóstwiamy. Nie w tym problem.
2
- W takim razie w czym? - zapytała Kate, czując się coraz bardziej przyparta do muru
argumentami przyjaciółek. - Jestem szczęśliwa i dobrze mi z tym, co robię. Cholernie dobrze,
rozumiecie? - powiedziała, wyzywająco unosząc podbródek.
- W tym, że powinnaś zwolnić tempo i prowadzić bardziej ustabilizowane życie -
stwierdziła Margaret. - Od czasu rozwodu nie dajesz sobie ani chwili wytchnienia. Teraz,
kiedy „Narzeczona pirata” zaczyna się sprzedawać, możesz sobie wreszcie na to pozwolić.
Wierz mi, Kate, wiem, co mówię. Przez te lata, kiedy pracowałam w różnych firmach,
widziałam wystarczająco wiele razy, co stres potrafi zrobić z człowiekiem. Naprawdę
niemiłego.
Otworzyła elegancką włoską torebkę i wyjęła z niej portfel z biletem lotniczym.
- Już nawet nie wiesz, jak można wypoczywać i cieszyć się życiem. Najwyższa pora,
żebyś sobie przypomniała - powiedziała, wyciągając kopertę ponad stołem. Kate nawet nie
drgnęła.
- A wyspa Ametyst to wprost wymarzone miejsce dla ciebie - dodała Sarah, biorąc
bilet z rąk Margaret i wsuwając go pomiędzy sztywne palce przyjaciółki.
- Tam jest wszystko co trzeba - palmy, słońce, ocean, luksusowy kurort, papaje,
kokosy i...
- Nie znoszę kokosów, i dobrze o tym wiecie - wzdrygnęła się Kate.
- W takim razie będziesz jadła papaje - ucięła Margaret, wstając. W dopasowanym
żakiecie i spodniach z cienkiej wełny wyglądała jak zwykle ślicznie i szykownie. - No, pora
na ciebie - stwierdziła, zerknąwszy na zegarek.
Sarah zerwała się z miejsca. Jej twarz o delikatnych rysach jaśniała entuzjazmem.
- Wstawaj, staruszko - uśmiechnęła się. - Zaczynasz podróż do raju i na pewno ci się
tam spodoba. Czuję to.
Kate westchnęła i zwiesiła głowę z rezygnacją skazańca. Mogłaby jeszcze podjąć
rozgrywkę na argumenty z Margaret - ale kiedy w sprawę włączała się Sarah, z
charakterystycznym, wieszczym błyskiem intuicji w orzechowych oczach - rzecz była z góry
przegrana. Ta drobna, szczupła i żywa dziewczyna przywodziła jej na myśl
niezmordowanego, barwnego kolibra. I dziś, ubrana w cytrynowy sweter i spodnie w biało-
czarny wzorek, wyglądała jak egzotyczny ptak.
- Sarah, wiem, że chcecie dla mnie jak najlepiej, ale...
W odpowiedzi Sarah ujęła ją za ramię i podniosła z fotela.
3
- Pomyśl tylko, kochana, wylądujesz w samym środku pirackiego terytorium -
powiedziała z entuzjazmem. - Serio, zupełnie jak w twoich książkach. Margaret zrobiła
dokładne rozpoznanie, a wiesz przecież, że jest w tym dobra.
Kate ogarnęło paraliżujące poczucie rezygnacji. Margaret rzeczywiście była
bezbłędna. Dzięki temu skomplikowane fabuły jej powieści, gdzie w dżungli wielkich
korporacji miłość splatała się z intrygą, były równie prawdziwe, jak samo życie.
- Podobno na wyspie jest zrujnowany zamek, który zbudował autentyczny pirat -
ciągnęła Sarah.
- Naprawdę? - zaciekawiona Kate nawet nie zauważyła, iż zbliżają się do stanowisk
odprawy.
- Tak. W dodatku ten zamek, jak każda przyzwoita ruina, ma swoją legendę - o
pożądaniu i przemocy. Pomyśl tylko, Kate, prawdziwy pirat, jaka to gratka dla ciebie. Nie
mówiąc już o tych wszystkich krwawych historiach. Będziesz się mogła wczuć w atmosferę
dawnych wieków.
- A co z tym pożądaniem? - zapytała Kate.
- Och, opowiadają tam jakąś legendę o królu piratów, który osiadł na wyspie, a potem
wyprawił się do Anglii, porwał swoją narzeczoną i wywiózł ją na południowe morza. Nie
zgłębiałam jej specjalnie, bo jak wiesz, specjalizuję się w romansach współczesnych.
- Porwał swoją narzeczoną? - Kate odruchowo zacisnęła w ręku kopertę, nie
zauważając, że jest coraz bliżej bramki. - Nigdy nie słyszałam opowieści o wyspie Ametyst.
Ba, w ogóle nie słyszałam o tej wyspie.
Margaret uśmiechnęła się i impulsywnie uścisnęła przyjaciółkę.
- Należy do łańcucha wysepek na Pacyfiku, zwanego Wyspami Klejnotów. Będziesz
miała mnóstwo czasu, żeby je poznać. Trzymaj się, staruszko. Życzę ci cudownego pobytu.
Kiedy wrócisz, będziesz już inną kobietą.
Dopiero teraz Kate spostrzegła ze zgrozą, że za chwilę pożegna przyjaciółki.
- Poczekaj, co to znaczy, że będę miała mnóstwo czasu? - zawołała, odwracając się. -
Ile? Kiedy wracam? Na Boga, jak długo mam być na wygnaniu?
- Masz zarezerwowane miejsce w kurorcie na miesiąc - odkrzyknęła Sarah.
- Miesiąc? To cała wieczność! Zanudzę się na śmierć i wydam majątek. Żadnej z was
nie stać na opłacenie mojego pobytu.
- Dlatego podałyśmy numer twojego konta - wyjaśniła Margaret.
- Boże, i kto tu mówił o stresie! - jęknęła Kate. - Nigdy nie wyjdę z długów.
4
- Tylko nie zapomnij wysłać nam kartki - przypomniała ze śmiechem Sarah i
pomachała ręką.
W chwilę później Kate zniknęła im z oczu, porwana przez tłum spieszący się do
samolotu.
Kiedy wróciły do hali, Margaret zmarszczyła brwi.
- Mam nadzieję, że postąpiłyśmy właściwie - powiedziała z troską.
- Jak najbardziej - zapewniła ją pogodnie Sarah. - Od chwili, kiedy wynalazłaś tę
wyspę w agencji turystycznej, miałam dobre przeczucia. Wiem, że to idealne miejsce dla
Kate.
- Ty i ta twoja intuicja... - westchnęła bez przekonania Margaret.
- Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła - oświadczyła Sarah i zatrzymała się przed
stojakami pełnymi książek w krzyczących okładkach. Jedna z nich stała dalej od innych, w
dziale nowości. Barwny obrazek przedstawiał przystojnego, muskularnego mężczyznę w
koszuli o bufiastych rękawach, rozchełstanej na piersi. Za szerokim pasem tkwił zabójczy
kindżał. Namiętnie obejmował rudowłosą piękność w przezroczystej koszuli, ledwie
skrywającej jej wdzięki. Tło stanowił szkicowo potraktowany widoczek tropikalnego
wybrzeża i statek o wydętych, czarnych żaglach. „Narzeczona pirata” - głosił złotymi literami
tytuł. Pod spodem widniało wyraźnie nazwisko autorki - Katherine Inskip.
- Wiesz, jakie byłyby najlepsze wakacje dla Kate? - zagadnęła Sarah, w zamyśleniu
kartkując romans.
- Jasne, że wiem. Powinna spotkać prawdziwego pirata i przeżyć prawdziwą przygodę
- stwierdziła bez wahania Margaret. - Ale pohamuj swoją wyobraźnię. Ona ma dokładnie
takie same szanse spotkania mężczyzny swoich marzeń jak każda z nas - czyli zerowe. Choć
wszystkie trzy piszemy o miłości i przygodzie, na co dzień żyjemy w nudnym, szarym
świecie.
- Hm... A jednak przeczucie mi mówi, że wyspa Ametyst da jej szczęście. Możesz się
śmiać, ale uważam, że to będzie coś więcej niż tylko miłe wakacje na morzach południowych.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]