Jedenscie minut - P. Coelho, 0-Wiedza (ebook, audio, video), Wiara, duchowość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Paulo Coelho
Jedenaście minut
Przełożyli: Basia Stępień, Marek Janczur
tytuł oryginału: Onze minutos
koncepcja graficzna: Michał Batory
zdjęcie autora: Joanna Góra
redakcja i korekta: Katarzyna Malinowska
przygotowanie do druku
PressEnter
Copyright © 2003 by Paulo Coelho
Copyright © for the Polish cdition by Drzewo Babel, Warszawa 2004
This edition was published by arrangements with Sant Jordi Asociados, Barcelona,
Spain. Ali rights reserved
Drzewo Babel
ul. Litewska 10/11 • 00-581 Warszawa
www. drzewobabel. pl
ISBN 83-918441-2-9
wydawca dedykuje te książkę
zakochanym w życiu
Dwudziestego dziewiątego maja 2002 roku, kilka godzin przed ukończeniem tej
powieści, pojechałem do Lourdes we Francji, by zaczerpnąć trochę wody z cudownego
źródła. Byłem już na placu przed bazyliką, gdy pewien starszy pan zwrócił się do mnie:
„Czy pan wie, że jest podobny do Paula Coelho?”. Odpowiedziałem mu, że jestem
Paulem Coelho. Wtedy uścisnął mnie serdecznie, przedstawił mi swoją żonę i wnuczkę,
po czym wyznał, że moje książki są dla niego bardzo ważne. „Pozwalają marzyć” -
podsumował. Bardzo często słyszałem to zdanie z ust moich czytelników i zawsze
sprawiało mi wielką przyjemność. Jednakże w tamtej chwili odczułem żywe
zaniepokojenie - wiedziałem, że Jedenaście minut porusza temat delikatny, kłopotliwy,
szokujący. Podszedłem do źródła, zaczerpnąłem trochę cudownej wody, po czym
zapytałem tego pana, gdzie mieszka (na północy Francji, w pobliżu belgijskiej granicy), i
zapisałem jego nazwisko.
Tę książkę dedykuję Panu, Maurice Gravelines. Moją powinnością wobec Pana,
Pańskiej żony, wnuczki i wobec samego siebie jest mówić o tym, co dla mnie ważne, a
nie o tym, co wszyscy chcieliby usłyszeć. Niektóre książki rozbudzają nasze marzenia,
inne przywołują nas do rzeczywistości, lecz każda winna odzwierciedlać to, co dla
pisarza najistotniejsze: uczciwość pisania.
O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.
Amen
A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że
[Jezus] jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku i
stanąwszy z tylu u nóg Jego, plącząc zaczęta Izami oblewać Jego nogi i włosami swej
głowy je wycierać.
Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie:
„Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna
i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”.
Na to Jezus rzekł do niego: „Szymonie, mam ci coś powiedzieć”.
On rzeki: „Powiedz, Nauczycielu”.
„Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników.
Jeden winien był mu pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt.
Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom.
Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”.
Szymon odpowiedział: „Sądzę, że ten, któremu więcej darował”.
On mu rzekł: „Słusznie osądziłeś”.
Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi:
„Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu,
a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy
i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku,
a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich.
Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem
namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci:
Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała.
A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje”.
Łukasz 7: 37-47
Jestem pierwszą i ostatnią,
Czczoną i nienawidzoną,
Jestem świętą i ladacznicą.
Małżonką i dziewicą.
Jestem matką i córką.
Ramieniem mojej matki jestem,
Bezpłodną, lecz moje potomstwo jest niepoliczone.
Zamężną i panną jestem,
Jestem tą, która daje dzień i która
Nigdy nie wydała potomstwa.
Pocieszeniem w bólach porodowych jestem.
Jestem mężem i żoną.
Mąż mój do życia mnie powołał.
Matką swego ojca jestem,
Męża swego siostrą, on zaś synem moim odrzuconym.
Cześć mi oddawajcie,
Gdyż ja jestem gorszącą i wspaniałą!
Hymn na cześć Izydy, III lub IV wiek n.e. odnaleziony w Nag Hamadi [tłum.
Elżbieta Janczur]
Była sobie raz prostytutka Maria.
Chwileczkę. „Była sobie raz...” to najlepszy sposób, by rozpocząć bajkę dla
dzieci, a o prostytutkach rozmawia się tylko między dorosłymi. Jak można rozpoczynać
książkę od takiej oczywistej sprzeczności? No ale skoro w każdym momencie naszego
życia jedną nogą tkwimy w świecie baśni, a drugą w otchłani piekieł, zachowajmy ten
początek.
Była sobie raz prostytutka Maria.
Nikt nie rodzi się prostytutką. Jako dziecko była uosobieniem niewinności, a
dorastając marzyła, że spotka mężczyznę swojego życia (bogatego, pięknego,
inteligentnego), wyjdzie za niego za mąż (w białej sukni z welonem), będzie mieć z nim
dwoje dzieci (które staną się sławne), zamieszka w pięknym domu (z widokiem na
morze). Jej ojciec był komiwojażerem, a matka krawcową. W rodzinnym miasteczku w
brazylijskim Nordeste było tylko jedno kino, jedna restauracja i jeden oddział banku. A
jednak Maria z utęsknieniem wyczekiwała dnia, w którym książę z bajki pojawi się tu
nagle, by ją oczarować i zabrać ze sobą na podbój świata.
Ale ponieważ książę z bajki się nie pojawiał, nie pozostawało jej nic innego, jak
marzyć. Po raz pierwszy zakochała się, kiedy miała jedenaście lat. Zobaczyła tego
chłopca w drodze na rozpoczęcie roku szkolnego. Okazało się, że mieszka w sąsiedztwie
i chodzi do tej samej szkoły. Nie zamienili ze sobą ani słowa, ale Maria spostrzegła, że
najbardziej lubi te chwile w ciągu dnia, kiedy słońce praży najmocniej, a ona spragniona i
zadyszana z trudem dotrzymuje kroku żwawo idącemu chłopcu.
Trwało to przez wiele miesięcy. Maria, która nie przepadała za nauką i całe dnie
spędzała przed telewizorem, zapragnęła nagle, by czas płynął jak najszybciej. Nie mogła
doczekać się poranka, wyjścia do szkoły i w przeciwieństwie do swych rówieśniczek
uznała weekendy za śmiertelnie nudne. Jednak dzieciom czas płynie o wiele wolniej niż
dorosłym. Maria cierpiała, a dni dłużyły się jej niemiłosiernie, bo mogła dzielić z
ukochanym tylko dziesięć minut, tysiące innych zaś spędzała na rozmyślaniach o nim i
wyobrażaniu sobie, jak by to było cudownie, gdyby mogli ze sobą porozmawiać.
Aż pewnego ranka chłopak podszedł do niej i poprosił, by pożyczyła mu ołówek.
Maria wzruszyła ramionami i nie odezwała się ani słowem. Udała, że jest zagniewana
zaczepką, i przyśpieszyła kroku. Tak naprawdę kiedy zobaczyła, jak ukochany kieruje się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]