Jeff Dunham - Spark of Insanity, Jeff Dunham, Jeff Dunham - Spark of Insanity
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:03:Te wszystkie dzieciaki...00:00:05:Łażš tak...00:00:08:Podcišgnij te spodnie, kretynie!00:00:14:Drugi występ dla Comedy Central.00:00:16:Będzie super.00:00:19:Nie, mamo,|nie chcę chodzić w różowym sweterku.00:00:23:Robi to nawet przez sen.|Co za wir.00:00:27:Skończycie już, idioci?00:00:31:Chciałaby zobaczyć mój patyk?00:00:34:JEFF DUNHAM:|ISKRA SZALEŃSTWA00:00:38:Tłumaczenie: McChuck|mcchuck@o2.pl00:00:49:Dziękuję!00:01:15:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.00:01:19:Nie oszukacie mnie, wiem, że to wszystko|było dla tych małych facetów w walizkach.00:01:31:Dziękuję bardzo za przybycie.|To dla mnie co wspaniałego.00:01:34:Nim zaczniemy, muszę powiedzieć,|że to prawdziwy zaszczyt być w tym teatrze,00:01:39:z państwem, w stolicy|najwspanialszego państwa na wiecie,00:01:42:Stanów Zjednoczonych Ameryki.00:01:54:Jedziłem przez parę dni po miecie|i nie dało się nie zauważyć, że tutaj,00:01:59:podobnie jak w całym kraju,|cena benzyny jest do kitu.00:02:04:Mieszkamy z żonš w LA|i do niedawna bylimy dumnymi włacicielami00:02:08:dwóch wielkich SUV-ów.00:02:10:Postanowilimy zastosować się do|względów ekonomicznych i ekologicznych.00:02:13:Pozbylimy się jednego SUV-a|i kupilimy...00:02:16:Priusa.00:02:20:Nie wiem, z czego się miejecie,|to wietny pojazd.00:02:22:Jak wiedziesz na autosradę i go przyciniesz,|to robi:00:02:30:Można wjechać pod wielkš ciężarówkę,|przejechać trasę i wyjechać.00:02:39:Jest po prostu za mały.00:02:41:Ale fajnie jest, jak się pojedzie|na stację, żeby zatankować,00:02:44:bo na jednym tankowaniu można|przejechać dwa, trzy tysišce mil.00:02:46:Tankowanie wyglšda tak:00:02:48:Już pełny, super.00:02:51:10 centów, to niesamowite!00:02:53:Przywykłem do dużych samochodów.00:02:57:I jest jeden pojazd,|którego nigdy się nie pozbędę.00:03:00:Mam go od 10 lat.|Kocham go, dbam o niego.00:03:03:Wiem, że jazda nim nie jest już|poprawna politycznie, ale mam to gdzie.00:03:06:To H1 Hummer, ten prawdziwy,|wielki, wojskowy.00:03:14:Uwielbiam go.|Ma bak na 144 litry.00:03:19:Pali 33 litry na 100 kilometrów.00:03:22:Tam, gdzie mieszkam,|benzyna kosztuje ponad dolara za litr.00:03:28:Pojechałem zatankować w zeszłym tygodniu.|Bak był prawie pusty.00:03:31:Zapłaciłem 148 dolarów.00:03:34:Dopchałem go do domu.00:03:38:I gdy byłem już na podjedzie,|zawołałem dzieciaki i powiedziałem:00:03:41:"Dziewczynki, spójrzcie na naszš|nowš ozdobę przed domem."00:03:45:Wsiadłem do Priusa.00:03:48:Jest super!00:03:52:Kiedy parkowałem|Priusa na masce Hummera.00:04:01:Przed więtami w zeszłym roku|musielimy oddać Hummera do warsztatu.00:04:04:Potem pojechalimy go odebrać.|Wracamy do domu, żona jechała za mnš.00:04:08:Prowadziła Hummera,|ja jechałem z przodu w Priusie.00:04:11:Oszukała mnie jako,|nie wiem, jak to się stało.00:04:14:Dzwoni na mojš komórkę i się mieje.00:04:18:Wytłumaczę wam, czemu.|Nasz Prius nie jest czarny, ani czerwony.00:04:22:Jest niebieski.|Ale nie taki zwyczajny niebieski, tylko...00:04:26:Błękitny.00:04:32:liczny!00:04:34:Błyszczšcy!00:04:38:Zrobiłem to trochę za dobrze, co nie?00:04:53:Nie tylko prowadzę, ale i trzymam|półtora-kilogramowego chihuahua mojej żony.00:05:02:Trzeba jš trzymać, bo jak spadnie|między siedzenia, to się jej nie znajdzie.00:05:09:Tu jeste! Czekaj, wcisnę cię pod ręczny,|to cię przytrzyma, ty mała cholero.00:05:16:Muszę zmienić bieg.00:05:28:To była twoja głowa... Przepraszam,|mylałem, że to dršżek do zmiany biegów.00:05:32:Ten sam rozmiar, skóra, futro,|nie widzę różnicy.00:05:36:Mylałem, że zmieniam biegi.00:05:42:Dzięki, że się z tego miejecie,|to najgłupszy kawał, jaki opowiadam.00:05:46:Tamtego ranka, bez mojej wiedzy,|nie wiem, czemu tego nie zauważyłem,00:05:50:ale moje dzieci wzięły|papierowe ozdoby na okna00:05:54:i poprzyklejały je|do tylnej szyby Priusa.00:05:56:Były choinki, więty Mikołaj i płatki niegu.|Było to takie liczne.00:06:02:Żona dzwoni, miejšc się histerycznie.|Pytam: "Co jest takie mieszne?"00:06:05:A ona: "A widziałe się?"00:06:08:Pytam: "Co?"|A ona: "Prowadzisz błękitnego Priusa,00:06:12:trzymasz półtora-kilogramowego chihuahua,00:06:14:masz liczne,|wišteczne ozdoby na całym aucie00:06:17:i żyjesz z lalkami.00:06:19:Jeste gejem!"00:06:33:Pomylałem tylko: "Suka!"00:06:41:Ten chihuahua to pomysł mojej żony|na rodzinnego zwierzaka.00:06:45:Mój pies to Bill, golden retriever.|Waży 36 kilo. To jest pies, moi państwo.00:06:55:Nazwałem go Bill, bo wzišłem go,|gdy jeszcze rzšdził Clinton,00:06:58:a jako szczeniak|rzucał się na wszystko.00:07:08:Jeżeli chodzi o psy.|Te duże i te małe.00:07:10:Mam kryteria wyznaczajšce,|co jest, a co nie jest psem.00:07:13:Psem nie jest:|Wszystko, co podskakuje, gdy szczeka.00:07:21:To nie pies.00:07:22:Wszystko, co mógłbym|bez problemu wykopać przez płot.00:07:26:To nie pies.00:07:27:Wszystko,|co boi się spadajšcego licia.00:07:33:To nie pies,|tylko biegajšca szczekaczka.00:07:36:To tylko podstawy kynologii.00:07:59:"- Kochanie, co to było?|- Nie wiem!"00:08:02:Bill, siedzšcy obok mnie:|"Ja też nie wiem!00:08:05:Jeste genialny!|Zrób to jeszcze raz!"00:08:09:Uważam, że rozmiar liczy się,|jeżeli chodzi o mózg psa.00:08:11:Bill, golden retriever,|bardzo mšdre zwierzę.00:08:13:Gdy był szczeniakiem|i musiałem go wytresować,00:08:16:jak zrobił kupę na dywanie w salonie,|to wsadzałem mu nos w niš.00:08:19:Trzy kupy póniej zrozumiał:|"Nie powinienem robić kupy tutaj."00:08:22:Następne dwa psy - to samo. A potem|przyszedł ten chihuahua o małym móżdżku.00:08:27:Robi kupę w salonie, wsadzam jej w niš nos.|Trzy kupy póniej zrozumiała:00:08:30:"Nie powinnam robić kupy w ogóle."00:08:40:Dlatego tak się trzęsš.00:08:55:Kolejny dowód na niskš inteligencję|chihuahua: większoć psów wie,00:08:58:że jak się znajdzie patyk na podwórku,|to trzeba włożyć go do pyska w poprzek.00:09:08:Nie żartuję.|Ta idiotka...00:09:11:Znalazła patyk prawie tak długi|jak ona.00:09:13:Wzięła go do pyska,|ale wystawał jej z niego na wprost.00:09:17:To sama prawda.|Siedzimy na kanapie i oglšdamy telewizję.00:09:19:Ona wbiega do domu tak szybko, jak potrafi.|Patyk wystaje z niej na wprost.00:09:23:W momencie,|gdy przebiegała po dywanie przed nami,00:09:26:z jakiego powowdu postanowiła|nagle spojrzeć w dół.00:09:31:O tak. Patyk wbił się w dywan,|utknšł jej w gardle00:09:33:i tak udało jej się wykonać|skok o tyczce!00:09:48:Moja żona i córki wrzeszczały.00:09:51:Ja nie mogłem oddychać,|tak mocno się miałem.00:09:56:A potem pomylałem:|"Cholera, jakby biegła trochę szybciej,00:09:58:to miałbym nowš kukiełkę -|chihuahua na patyku."00:10:14:Mojej żonie spodobały się te pieski.|Jej chihuahua nazywa się Darbie.00:10:18:Po mniej więcej półtorej roku,|moja żona uznała, że nadszedł czas na rozród.00:10:24:Znalazła w internecie|półtora-kilogramowego chihuahua studa.00:10:29:Nie wiem, jak można nazwać co,|co waży półtora kilo "stud".00:10:33:Ale wzięlimy małego Jake'a,|jego właciciel chciał się go pozbyć.00:10:37:Jake zamieszkał z nami,|był gotów do dzieła.00:10:40:Wkrótce Darbie miała cieczkę.00:10:43:Wkrótce mielimy trzy malutkie|szczeniaki chihuahua.00:10:47:Dwa większe moja żona oddała,|ale najmniejszego...00:10:49:Najmniejszego szczeniaka dwóch|półtora-kilogramowych psów...00:10:54:Postanowilimy zatrzymać.|Mały Rusty dorasta.00:10:57:Waży niecały kilogram.00:11:02:Fajne jest to, że on i 36-kilogramowy|Bill to najlepsi kumple.00:11:06:Nie wiem, jak można być|najlepszym kumplem czego,00:11:08:co jest rozmiarów twojej kupy.00:11:19:Moje dzieci pytały mnie, czy jestem zabawny,|więc opowiedziałem im to kiedy.00:11:23:Teraz uważajš mnie za geniusza komedii.00:11:28:Druga fajna sprawa to, że Rusty|najbardziej przywišzał się do mnie.00:11:33:Najbardziej lubi mnie,|nie wiemy czemu. Mnie się to podoba.00:11:36:Wracam do domu, on podbiega,|podnoszę go, zabieram do gabinetu.00:11:39:Mam taki zabawkowy samochód na biurku,|wsadzam go do niego.00:11:44:Jeli właciwie sišdzie, wyglšda,|jakby jedził po moim biurku.00:11:47:Ludzie wchodzš do mojego gabinetu|i wrzeszczš: "Szczur! A nie, to twój pies."00:11:55:Wię pomiędzy mnš i Rustiem|to już co więcej niż towarzystwo.00:11:59:Naprawdę się zwišzalimy.|To, o czym teraz powiem,00:12:02:zdarzyło się już pięć razy,|więc to nie może być zbieg okolicznoci.00:12:06:Trzy chihuahua piš w łóżku|z mojš żonš i ze mnš.00:12:08:Co jaki czas kłócimy się z żonš|i idziemy spać wkurzeni.00:12:12:Wiem, że nie powinno się tak robić,|ale jestemy zmęczeni.00:12:17:Mały Rusty słyszy kłótnię, wie,|że jestemy na siebie li i wyglšda na to,00:12:20:że staje po mojej stronie, bo o trzeciej,|czwartej nad ranem zbudzi się00:12:24:i nasika na mojš żonę.00:12:37:Nie żartuję.00:12:39:To najfajniejsza rzecz na wiecie!00:12:43:Mam satysfakcję, bo wiem, że jak pójdę|spać zły na żonę, kto się tym zajmie.00:12:52:To całkowita prawda.00:12:54:Miesišc temu musiałem wstać wczeniej,|żeby polecieć na wschodnie wybrzeże.00:12:58:Zbudziłem się o wpół do czwartej.|Pokłócilimy się z żonš dzień wczeniej,00:13:01:cišgle jestem zły. O czwartej|chcę już wyjć, ale mylę sobie,00:13:04:że nadal jš kocham|i idę jš pocałować.00:13:06:Podchodzę,|kładę na niej rękę i mówię:00:13:08:"Rusty, mój chłopie!"00:13:14:Nadal ciepłe, ona się nie zbudziła.00:13:17:Nachylam się,|żeby jš pocałować i mówię:00:13:19:"Do zobaczenia, skarbie. Kocham cię.|Rusty na ciebie naszczał. Pa!"00:13:23:Rusty siedział na łóżku|i tylko merdał ogonem.00:13:27:Wychodzę i mylę sobie: "Rany,|oby tylko nie nauczył Billa tak robić....
[ Pobierz całość w formacie PDF ]