Jacek Komuda - Lisowczycy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Lisowczycy i Aleksander Lisowski herbu JeżW dziejach wojskowości europejskiej wskazać można rozliczneformacje, których sławie bojowej dorównuje ich czarnalegenda, przywołująca wspomnienie niezliczonych występków,grabieży i okrucieństw. Mieli więc Francuzi swych ekorszerów(dosłownie "zdzierców skóry"), Niemcy - lancknechtów zosławioną "Czarną bandą" na czele, armia habsburska -Iroatów, Rosjanie - kozaków i tzw. dziką dywizję kaukaską myzaś - "polskich elearów" ; czyli lisowczyków, których imięrozbrzmiewało głośno na frontach wojny trzydziestoletniej adSiedmiogrodu i Czech po Szampanię, budząc grozę nie tylko uprzeciwników... A wszystko wzięło swój początek w ambicjachAleksandra Lisowskiego, jednego z licznych synów średniozamożnego szlachcica spod Wilna.Ród twórcy polskiej "eksportowej" kawalerii wywodził sięwłaściwie z Pomorza - jego gniazdem była wioska Lisewo wwojewództwie chełmińskim, skąd kilku jego przedstawicieliokoło połowy XVI wieku przeniosło się na Litwę - w pogoniza fortuną. Trwające właśnie wojny z Moskwą stwarzały tamambitnym i ruchliwym jednostkom nieporównanie większemożliwości kariery niż spokojny los hreczkosieja "wPrusiech", zwłaszcza gdy kwapili się do służby żołnierskiej.Musieli owi Lisowscy herbu Jeż dobrze zaprezentować się wnowym otoczeniu: najbardziej wojowniczy Jerzy wysłużyłsobie starostwo sokalskie, a nad dwoma innymi: Szczęsnym iJanem - roztoczyły opiekę możne domy Radziwiłłów iKiszków. Ojciec naszego bohatera związał się z tymiostatnimi; jako dworzanin wojewodzica witebskiego JanaKiszki odbył wojaż po Europie Zachodniej (1563-1564),towarzysząc swemu patronowi w Niemczech, Francji,Hiszpanii, Italii i Szwajcarii, gdzie zresztą liznął nieco naukuniwersyteckich podczas kilkumiesięcznego pobytu wBazylei. Związek z Kiszkami musiał zapewne wydźwignąćLisowskiego ponad poziom szeregowego gminu herbowego;przypuszcza się również, iż pozwala on wnosić o jegoprotestanckim wyznaniu (Kiszkowce należeli w WielkimKsięstwie do najmożniejszych protektorów reformacji). Wefekcie dorobił się pan Jan rychło wcale zacnej "substancji" -dwóch wiosek w województwie wileńskim, co jednak okazałosię niedostatecznym zabezpieczeniem dla jego rozrodzonej(dziewięciu synów!) progenitury. Niebawem przyszło więckolejnej generacji Lisowskich szukać sobie odpowiedniegomiejsca w Rzeczypospolitej, co zgodnie z tradycją familijnąoznaczało przede wszystkim służbę żołnierską.Był wśród nich również Aleksander Józef. Podobnie jakmetryka urodzenia (1575?), kwestią sporną pozostaje, gdzieprzyszły zagończyk pobierał nauki: wiemy wprawdzie, iżposługiwał się wybornie piórem, czy wystarcza to jednak, abydostrzegać w nim wychowanka Akademii Wileńskiej? Mniejwątpliwości budzą natomiast początki jego wojskowej kariery:zaczął ją u schyłku lat dziewięćdziesiątych pod obcymisztandarami, na żołdzie hospodara wołoskiego Michała IWalecznego. Szkoła to była dobra - żołnierzom wojowniczegohospodara, któremu roiło się zjednoczenie pod swym berłemWołoszczyzny, Mołdawii i Siedmiogrodu, zajęcia nigdy niebrakowało, a początkujący kondotier nie czuł się chyba obcow tej wielonarodowej armii, skoro wedle wspomnień JerzegoOssolińskiego kilka tysięcy naszego narodu służyło wiernieMichałowi hospodarowi. Nie ulega wątpliwości, iż tamwłaśnie miał Lisowski okazję zetknąć się bliżej z elementamiwschodniej sztuki wojennej, przenikającymi na Multany zeświata turecko-tatarskiego, a zwłaszcza poznać i docenićwalory operacyjne lekkiej jazdy. Tam również poznał bliżejspecyfikę kozaczyzny: pokaźne kontyngenty mołojcówpozostawały na żołdzie hospodarskim. Doświadczenia temiały z czasem wydać nie lada owoce.Człek bezbożny i buntownikPod ojczyste znaki trafił Lisowski nieco później, wokolicznościach zresztą szczególnych: wybuch wojny międzyhospodarem a Rzecząpospolitą sprawił, iż część najemnikówporzuciła służbę u Michała. Okoliczność ta pozostała zapewnenie bez wpływu na pogrom wojsk hospodarskich podBucovem (20 października 1600). Lisowski należał do tych,którzy w porę zmienili front, przechodząc pod komendęhetmana Jana Zamoyskiego; nasz bohater trafił wówczas dochorągwi Jana Potockiego, żołnierza doświadczonego, któregoponoć sam Zamoyski we wszystkich swoich ekspedycjachchciał mieć zwycięskiej cwały swojej uczestnikiem.Niebawem - wobec rozpalającej się wojny ze Szwecją -podążył Lisowski do Inflant, gdzie zaciągnął się do rotySzczęsnego Niewiarowskiego, jednego z ulubionychrotmistrzów Jana Karola Chodkiewicza. Ten okres służbydostarczył mu zgoła nowych doświadczeń, i to dwojakich. Zjednej strony miał Lisowski wreszcie okazję docenićrzeczywiste walory polskiej jazdy, skutecznieprzeciwstawiającej się w polu liczniejszej i lepiejwyekwipowanej armii szwedzkiej (podkomendniNiewiarowskiego wnieśli znaczący wkład w kolejnezwycięstwa pod Kiesią, Kokenhausen i Dorpatem), z drugiej -przyjrzeć się niewydolności machiny skarbowejRzeczypospolitej i zasmakować bezkarności pod ochronąkonfederacji wojskowej. Lisowski - niedawno jeszcze prostyżołnierz w obcej służbie - umiał chyba wykazać się talentami iprzedsiębiorczością, skoro nie tylko czas przeszły i zaprzeszłyznalazł się rychło w chorągwi husarskiej (a służba w niejwymagała poważnych nakładów finansowych), osiągającponoć wysoką godność porucznika, ale też wybił się na czołozrewoltowanego żołnierstwa. Jego rola w zawiązaniu uschyłku 1604 roku konfederacji wojskowej, której uczestnicy -mimo hetmańskich perswazji i obietnic - złamali dyscyplinę ipociągnęli do Kurlandii, aby kosztem miejscowej ludnościpowetować sobie zaległy żołd, musiała być poważna, skorozdesperowany Chodkiewicz donosił kanclerzowi LwuSapieże:Pryncypałem ich Lisowski, człek bezbożny ibuntownik. On tej konfederacji powodem, jego to i terazfabryka, że się rozeszli.Mimo że wygłodzone i obdarte wojskomiało wiele na swoją obronę, wymogom dyscyplinywojskowej stało się zadość. Wołanie Chodkiewicza oprzykładne ukaranie buntowników spotkało się z odzewem iporucznik husarski na mocy sądowego wyroku stał się banitą -wywołańcem we własnej ojczyźnie. Gwoli sprawiedliwościdodajmy, iż nie wszystkie stacjonujące w Inflantachchorągwie przystąpiły do konfederacji; co więcej, częśćzrewoltowanego żołnierza - w tym rota Niewiarowskiego! -wróciła niebawem pod komendę Chodkiewicza i wzięła udziałw wiktorii kircholmskiej. Lisowski poszedł inną drogą -przyłączył się do malkontentów, niechętnych polityceZygmunta III i pojawił się na zjeździe sandomierskim, gdziebrać szlachecka wypowiedziała posłuszeństwo monarsze (5sierpnia 1606). Akces do rokoszu Zebrzydowskiego przyniósłmu znaczący awans, objął bowiem dowództwo nad chorągwiąkozacką księcia Janusza Radziwiłła, ale klęska guzowskaprzekreśliła wszelkie jego rachuby na pomyślną odmianę losu.Uniósłszy cało głowę z pola bitwy, pospieszył Lisowski zaswym patronem do jego dóbr poleskich, spodziewając sięzapewne wznowienia rokoszu; nadzieje te okazały się jednakcałkowicie mylne - sam Radziwiłł dojrzewał powoli dopojednania z dworem, a wokół rokoszowych chorągwizaciskał się powoli pierścień regalistów. W okresie tym zdążyłjeszcze Lisowski kolejny raz narazić się tryumfującemuChodkiewiczowi, kiedy to pojmawszy jego byłegopodkomendnego - kozackiego rotmistrza Dobka, oskarżył go opróbę skrytobójczego zamachu na księcia Janusza (zhetmańskiej ponoć inspiracji), co zakończyło się egzekucjąpodejrzanego.Osaczeni, kręcący się jako wilcy po wschodnich rubieżachWielkiego Księstwa Litewskiego, znaleźli się rokoszanie iwywołańcy pokroju Lisowskiego w sytuacji zgoła bezwyjścia. Na ich szczęście nadeszło wezwanie z Moskwy,gdzie trwająca od kilku lat wojna domowa wkraczała włamiew nową fazę.W służbie Łżedymitra0 ile dotychczasowy przebieg "Smuty" charakteryzował sięstosunkowo skromnym zaangażowaniem strony polskiej, otyle pojawienie się nowego pretendenta - Dymitra IISamozwańca - całkowicie odwróciło sytuację. Intrygę zpojawieniem sił jakoby "cudownie ocalonego" Dymitrawymyślił ponoć polski sekretarz zamordowanego - MikołajMiechowiecki, drogę zaś do tronu miały mu wyrąbać polskieszable. Sytuacja, jaka wytworzyła się na granicy polsko-moskiewskiej, wydatnie sprzyjała tym planom: manifest"moskiewskiego cara", wzywający na swą służbę polskichżołnierzy (w dodatku kuszący ich żołdem w imponującej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]