Jeffries Sabrina - Czego pragnie mężczyzna,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Spis treściPrologRozdział 1Rozdział 2Rozdział 3Rozdział 4Rozdział 5Rozdział 6Rozdział 7Rozdział 8Rozdział 9Rozdział 10Rozdział 11Rozdział 12Rozdział 13Rozdział 14Rozdział 15Rozdział 16Rozdział 17Rozdział 18Rozdział 19Rozdział 20Rozdział 21Rozdział 22Rozdział 23EpilogPrzypisyPolecamyProlog/2 1816– /2u, dziewczyno, usiądź i zjedz śniadanie. /2 patrzenia, jak krążysz, kręci mi sięw głowie./2 Lisette Bonnaud zatrzymała się, lecz tylko po to, by wyjrzeć po raz kolejny przezokno.– Ale,/2n/2możesz się nie martwić o Tristana? Nie znikał dotąd na całą noc!A jeśli przytrafiło mu się coś złego, kiedy polował wczoraj z tatusiem?/2 Bonnaud machnęła dłonią gestem pełnym wdzięku i elegancji, które to cechyzapewniły jej pozycję uwielbianej powszechnie aktorki, jaką cieszyła się, nim tatuśz jednej ze swoich podróży na kontynent przywiózł ją do Anglii i ulokował w domu,w którym teraz mieszkały.– Już byśmy o tym usłyszały. Twój /2 przysłałby po nas służącego lub sam byprzyszedł. Bardziej prawdopodobne, że zabrał Tristana po polowaniu na cośmocniejszego, przesadzili z trunkiem i zostali na noc w karczmie./2n miała /2 rację. Było wielce prawdopodobne, że tatuś zabierze jej brata w jakieśinteresujące miejsce. Tristanowi wolno było robić wszystko. Przeciwnie niż jegosiostrze. A przecież nie był od niej tak znowu wiele starszy – zaledwie o trzy lata.Uważała, że to nie w porządku.– Może /2 pójść do Ashcroft, upewnić się, że tam są.Zerknęła z tęsknotą /2 ciągnące się milami zielone wzgórza Yorkshire./2n uniosła /2 wyregulowaną jasną brew.– Nie możesz iść /2 miasta sama, /2 fille/2 nie uchodzi./2 westchnęła sfrustrowana i zaczęła znowu przemierzać pokój.– Tak /2 kogoś obchodziło, czy bękart zachowuje się stosownie.– Lisette Bonnaud! – skarciła ją /2 ostro. – Nie używaj tego okropnego słowa! Onocię nie dotyczy. Jesteś córką wicehrabiego Rathmoora. Nigdy o tym nie zapominaj!– Nieślubną córką – burknęła. – Tatuś w kółko obiecuje, że się z tobą ożeni, i co?/2 zacisnęła usta w wąską kreskę.– To… skomplikowane. Musiał czekać, aż skończy się /2 pomiędzy naszymi krajami.Póki trwała, poślubienie Francuzki wywołałoby wielki skandal i zaszkodziłobytatusiowi. A także jego prawowitym synom./2 spojrzała na matkę z uporem.– Wojna skończyła się /2 temu. A jedyną osobą, która obawia się skandalu, jestGeorge. Zwlekanie tego nie zmieni.Dwudziestosześcioletni /2 Manton był prawowitym synem oraz dziedzicem tatusia,przyrodnim bratem jej i Tristana. Nienawidził ich, odkąd/2nzostała oficjalnąkochanką /2 ojca. Nawet po tym, jak zmarła jego matka, a stało się to przed wielomalaty, nadal przeklinał kobietę, którą jego ojciec obdarzał niezmiennie uczuciem.Podobnie jak dzieci, które z nią spłodził.– George w końcu się opamięta – odparła /2n, kończąc /2 temat. – Nie będzie miałwyjścia, kiedy wasz ojciec mnie poślubi./2 pociągnięciami noża zaczęła rozsmarowywać dżem na grzance./2 robiła, było właśnie takie: subtelne i delikatne. Tymczasem Lisette nie posiadałaza grosz subtelności. Zbyt wysoka jak na dziewczynkę w jej wieku, miała kościstebiodra i obfity biust. Sprawiał, że wydawała się pozbawiona równowagi. Jej włosyzaś nie były złociste, w kolorze, który upodobali sobie dżentelmeni, lecz, jak u ojca,atramentowo czarne.Próbowała dodać /2 urody, wplatając barwne wstążki, które przywoził jejz podróży, lecz bujne, rozwichrzone loki nie dawały się okiełznać. Najczęściej próbykończyły się więc tak, że ozdabiała wstążkami suknie.– Czy /2 ładna, /2n?/2 zamrugała.– Oczywiście, że tak,/2 chérie.Jesteś przecież moją córką, /2 Nie martw się,pewnego dnia panowie będą rywalizować o twoje względy./2 nie była pewna, czy tego chce. Uroda nie przyniosła matce nic poza wiecznymoczekiwaniem na to, by mężczyzna, którego kochała, wreszcie się z nią ożenił. Jakomała dziewczynka Lisette wierzyła w obietnice ojca, w to, że będą kiedyś rodziną.Ostatnio zaczęła jednak w nie wątpić./2 głośno do drzwi.– Otworzę! – zawołała, ruszając /2 przedpokoju. Uśmiechnęła się na widok drugiegoze swych przyrodnich braci, dziewiętnastoletniego Dominicka.– Wróciłeś nareszcie! – zawołała./2 różnił się od George’a, jak dzień różni się od nocy. Odkąd George wyjechał siękształcić, stanowili z Tristanem nierozłączną parę. A kiedy Lisette dorosła na tyle, bydeptać im po piętach, był dla niej zawsze miły – przeciwnie niż mieszkańcy wioski –i za to go uwielbiała.Dziś /2 wydawał się jednak szczęśliwy. Prawdę mówiąc, wyglądał, jakby wolał byćgdziekolwiek indziej.– Mogę wejść? – spytał./2 zamarło jej w piersi, gdy zobaczyła, jak przekrwione ma oczy, jak blade usta.Widać było, że ledwie nad sobą panuje. Coś musiało się wydarzyć. O Boże!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]