Jak interpretować Biblie (7), Duchowość, David Servant (PDF)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mile widziane jest drukowanie, kopiowanie, dystrybucja lub
rozsyłanie tego dokumentu w jakikolwiek sposób.
Warunkiem jest zachowanie integralności i niezmienionej
treści oraz nie czerpanie z tego zysków.
(c) 2007 David Servant
Pozyskujący uczniów sługa Boży
Biblijne zasady przynoszenia owocu oraz pomnażania Bożego Królestwa
David Servant
Rozdział siódmy
Jak interpretować Biblię
Paweł napisał do Tymoteusza:
Dbaj o
siebie
i o
naukę
(ang. o
swoje nauczanie
), bądź wytrwały. Tak postępując, siebie
samego zbawisz, i tych, którzy ciebie słuchają (1Tm 4,16).
Każdy Boży sługa winien to napomnienie wziąć do serca i zwracać pilną uwagę przede
wszystkim na
siebie
, dbając o to, by dawać dobry przykład pobożności.
Po drugie, powinien zwracać baczną uwagę na swoje
nauczanie
, gdyż wieczne zbawienie jego
samego i jego słuchaczy zależy od tego, czego naucza. O tym mówi Paweł w cytowanym powyżej
wersecie.
Jeśli kaznodzieja przyjmie fałszywą doktrynę lub zaniedba mówienia ludziom prawdy,
rezultat może być tragiczny dla niego oraz innych, i to na wieki.
Sługa Boży pozyskujący uczniów nie może, bez wymówki, uczyć fałszywej doktryny, bowiem
Bóg dał mu Ducha Świętego oraz swoje Słowo, aby prowadzić go do prawdy. Niestety, kaznodzieje
kierujący się niewłaściwymi pobudkami często jedynie powtarzają rozpowszechniane nauki innych.
Sami nie wnikają w Słowo, dlatego są narażeni na pobłądzenie w swojej doktrynie i nauczaniu. Dla
Bożego sługi zabezpieczeniem przed taką sytuacją jest oczyszczenie serca. Powinien się upewnić,
czy jego motywacją jest (1) podobanie się Bogu oraz (2) pomaganie ludziom, aby byli gotowi
stanąć przed Jezusem, a nie by stać się zamożnymi, wpływowymi i popularnymi. Musi też pilnie
studiować Boże Słowo, aby posiąść jego pełne, zrównoważone zrozumienie. Później Paweł znów
pisze do Tymoteusza:
Staraj się usilnie, abyś sam stanął przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny pracownik,
który wiernie przekazuje Słowo prawdy (2Tm 2,15).
Pilne czytanie, studiowanie i rozmyślanie o Bożym Słowie powinno być stałym zajęciem Bożego
sługi. Wtedy Duch Święty pozwoli mu lepiej rozumieć Boże Słowo, dzięki czemu będzie mógł
„wiernie przekazywać Słowo prawdy”. Jednym z najpoważniejszych problemów w dzisiejszym
Kościele jest to, że kaznodzieje błędnie interpretują Boże Słowo i w efekcie prowadzą swoich
słuchaczy na manowce. To bardzo niebezpieczne. Jakub ostrzegał:
1
. Paweł oczywiście nie wierzył w bezwarunkowe wieczne bezpieczeństwo, inaczej nie powiedziałby
Tymoteuszowi, człowiekowi zbawionemu, że musi coś robić, by zbawienie zachować.
Niech niewielu z was zostaje nauczycielami, moi bracia, gdyż wiecie, że będziemy surowiej
sądzeni (Jk 3,1).
Z tego względu nieodzowne jest, aby pozyskujący uczniów usługujący wiedział, jak poprawnie
interpretować Słowo Boże, czyli dobrze je rozumieć i przekazywać zamierzone przez autora
znaczenie każdego urywka.
Poprawne interpretowanie Bożego Słowa niczym się nie różni od poprawnego zinterpretowania
słów kogoś innego. Jeśli chcemy dokładnie zrozumieć zamierzone znaczenie wypowiedzi jakiegoś
autora czy mówcy, musimy zastosować pewne zasady interpretacji, oparte na zdrowym rozsądku.
W tym rozdziale rozważymy trzy najważniejsze zasady poprawnej interpretacji Biblii. Oto one:
Czytaj (1)
inteligentnie
, (2)
w sposób związany z kontekstem
oraz (3)
uczciwie
.
Zasada # 1: Czytaj inteligentnie. To co czytasz, interpretuj dosłownie, o ile nie zostało
wyraźnie wypowiedziane tak, aby to rozumieć przenośnie lub symbolicznie.
Biblia, podobnie jak każda literatura, pełna jest wypowiedzi przenośnych; są
metafory, hiperbole
oraz
antropomorfizmy
i należy je odczytywać właśnie jako takie.
Metafora
to porównanie podobieństw pomiędzy dwiema zasadniczo odmiennymi rzeczami.
Biblia zawiera ich wiele. Jedną znajdujemy na przykład w wypowiedzi Chrystusa podczas Ostatniej
Wieczerzy:
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb, pobłogosławił, połamał go i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie
i jedzcie, to jest Moje ciało. Potem wziął kielich i po dziękczynieniu podał im, mówiąc: Pijcie
z niego wszyscy, to jest bowiem Moja krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na
odpuszczenie grzechów (Mt 26,26-28).
Czy Jezus rzeczywiście sądził, iż chleb, który podawał uczniom, był
dosłownie
Jego ciałem, a
pite przez nich wino
dosłownie
Jego krwią? Zdrowy rozsądek podpowiada że
Nie
. Biblia wyraźnie
mówi, że Jezus dał im chleb i wino i ani słowem nie wspomina o tym, by się w jakimś momencie
przemieniły w dosłowne ciało i krew. Ani Piotr ani Jan, obecni na Wieczerzy, nie opisują czegoś
takiego w swoich listach, i jest mało prawdopodobne, by uczniom z łatwością przyszło odgrywać
rolę kanibali!
Niektórzy upierają się: – Ale przecież Jezus mówił, o chlebie i winie, iż są Jego ciałem i krwią,
będę więc wierzyć w to, co powiedział Jezus!
Lecz kiedy indziej też stwierdził, że jest drzwiami (zob. J 10,9). Czy dosłownie stał się drzwiami
wyposażonymi w zawiasy i klamkę? Powiedział również, że jest krzewem winnym, a my gałązkami
(zob. J 15,5). Czy dosłownie stał się krzakiem winogron? Czy my dosłownie staliśmy się
gałązkami? Powiedział, że jest światłem świata i chlebem, który zstąpił z nieba (zob. J 9,5; 6,41).
Czy Jezus jest dosłownym słonecznym światłem i bochnem chleba?
Najwyraźniej każde z tych wyrażeń jest figurą stylistyczną, w tym wypadku
metaforą
,
porównującą dwie rzeczy zasadniczo odmienne, choć posiadające pewne podobieństwa. Jezus w
jakimś sensie
był
drzwiami i krzewem winnym. Jego stwierdzenia podczas Ostatniej Wieczerzy
także są oczywistymi metaforami. Wino było
podobne
do Jego krwi, zaś chleb do Jego ciała.
Przypowieści Chrystusa
Podobieństwa
są czymś takim jak metafory, ale zawsze zawierają wyrażenie „
podobne
do”.
Przekazują duchową naukę porównując podobieństwa pomiędzy dwiema rzeczami, zasadniczo się
od siebie różniącymi. Interpretując je należy o tym pamiętać, bo inaczej popełnimy błąd doszukując
się znaczenia w każdym drobnym szczególe danej przypowieści. W metaforach i podobieństwach
zawsze dochodzimy do punktu, w którym podobieństwa się kończą a pojawiają się różnice. Jeśli na
przykład mówię do żony: – Twoje oczy są jak sadzawki – chcę przez to powiedzieć, że są
niebieskie, głębokie i urocze, a nie że pływają w nich ryby, na ich powierzchni lądują ptaki, a zimą
pokrywa je lód.
Rozważmy trzy przypowieści Jezusa, z których wszystkie są podobieństwami. Pierwsza to
przypowieść o sieci:
Królestwo Niebios podobne jest także do sieci zarzuconej w morze, zagarniającej wszelkiego
rodzaju ryby. Gdy była już pełna, wyciągnęli ją na brzeg, usiedli i dobre zebrali do koszy, a
nieprzydatne odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, odłączą złych od
sprawiedliwych i wrzucą ich do rozpalonego pieca. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt
13, 47-50).
Czy Królestwo Niebios i sieć są
zasadniczo
takie same? Absolutnie nie!
Bardzo
się różnią, choć
kilka
cech jest podobnych. Tak jak ryby, po wyciągnięciu z sieci, są oceniane i rozdzielane na dwie
kategorie, pożądane i niepożądane, tak samo będzie w Bożym Królestwie. Pewnego dnia nieprawi i
sprawiedliwi, którzy obecnie żyją razem, zostaną rozdzieleni. Ale na tym podobieństwa się kończą.
Ryby
pływają,
ludzie
chodzą.
Rybacy
rozdzielają ryby.
Aniołowie
oddzielą nieprawych od
sprawiedliwych.
Ryby
ocenia się na podstawie tego, jak smakują po przyrządzeniu.
Ludzie
są
oceniani na podstawie posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa Bogu.
Dobre ryby
przechowuje się w
pojemnikach, a
złe
wyrzuca.
Ludzie sprawiedliwi
odziedziczą Boże Królestwo, zaś
nieprawi
zostaną wtrąceni do piekła.
Przypowieść ta jest doskonałym przykładem tego, iż każda metafora i podobieństwo jest w
końcu niedoskonałym porównaniem, ponieważ rzeczy porównywane zasadniczo się różnią. Nie
sięgajmy dalej niż intencja autora, czyniąc z różnic podobieństwa. Wiemy na przykład, iż „dobre
ryby” kończą ostatecznie na patelni, a „złe ryby” wracają do wody, by popływać choć jeden dzień
dłużej. Jezus o tym nie wspomniał! To nie służyłoby Jego celowi.
Akurat ta przypowieść nie uczy (niezależnie od czyjejkolwiek opinii) strategii „ewangelizacji
sieciowej”, polegającej na ciągnięciu do kościoła wszystkich, dobrych i złych, czy tego chcą czy
nie! Nie uczy też, by plaża była najlepszym miejscem do dawania świadectwa. Nie uczy, że
pochwycenie Kościoła nastąpi pod koniec ucisku. Nie uczy, iż nasze zbawienie jest wyłącznie
Bożym niezależnym wyborem, bo przecież w tej przypowieści ryby wybrane nie przyczyniły się
wcale do swego wybrania. Nie nadawajmy przypowieściom Jezusa nieuzasadnionego znaczenia!
Bądźmy gotowi
Oto inna znana przypowieść, o dziesięciu pannach:
Wtedy Królestwo Niebios będzie podobne do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i
wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było głupich, a pięć mądrych. Głupie wzięły
lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre natomiast razem z lampami zabrały również oliwę
w naczyniach. Gdy pan młody się spóźniał, wszystkie zasnęły. Nagle o północy rozległo się
wołanie: Idzie pan młody, wyjdźcie mu na spotkanie! Wówczas wszystkie panny zerwały się
ze snu i przygotowały swoje lampy. Głupie zaś powiedziały do mądrych: Dajcie nam ze swej
oliwy, bo nasze lampy gasną. Mądre jednak odpowiedziały: Nie, mogłoby przecież i nam, i
wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. Gdy one odeszły kupić,
nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i drzwi zostały zamknięte.
Później wróciły i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział:
Oświadczam wam, że was nie znam. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny (Mt
25,1-13).
Jakiej najważniejszej lekcji uczy ta przypowieść? Zawiera ją ostatnie zdanie:
Bądźcie cały czas
gotowi na przyjście Pana, bo może zwlekać dłużej, niż się spodziewacie
. Tylko tyle.
Jak wspomniałem w poprzednim rozdziale, Jezus opowiedział tę przypowieść swoim
najbliższym uczniom (zob. Mt 24,3; Mk 13,3), którzy wówczas posłusznie go naśladowali. Jej treść
wyraźnie sugeruje, iż Piotr, Jakub, Jan i Andrzej mogą
nie
być gotowi, kiedy Jezus powróci.
Właśnie dlatego ich ostrzegał. Zatem przypowieść ta poucza, iż jest możliwe, aby ci, którzy obecnie
są gotowi na przyjście Chrystusa, nie będą gotowi, kiedy On faktycznie powróci.
Początkowo
wszystkie dziesięć panien było gotowych, jednak pięć
utraciło
czujność. Gdyby pan młody
przyszedł wcześniej, wówczas wszystkie dziesięć mogłyby wejść na ucztę weselną.
Ale co oznacza liczba
pięciu
głupich oraz
pięciu
mądrych panien? Czy dowodzi, iż jedynie
połowa ludzi przyznających się do wiary będzie gotowych na powrót Chrystusa? Nie.
Jakie znaczenie ma oliwa? Czy symbolizuje Ducha Świętego? Czy ujawnia, że tylko osoby
ochrzczone w Duchu Świętym dostaną się do nieba? Nie.
Czy powrót pana młodego o północy oznacza, że Jezus przyjdzie o tej porze? Nie.
Dlaczego pan młody nie poprosił mądrych panien, by rozpoznały te głupie, stojące u drzwi?
Gdyby to zrobił, runąłby cały sens przypowieści, bo głupie w końcu także uzyskałyby wstęp.
Być może
można powiedzieć, iż tak jak głupie panny zasnęły, bo zabrakło im oliwy, tak duchowo
zasypiają głupi wierzący, którzy chodzą w duchowych ciemnościach, co prowadzi ich do zguby.
Być może
można by znaleźć podobieństwa pomiędzy ucztą weselną z tej przypowieści a przyszłą
weselną ucztą Baranka, ale tylko tak daleko możemy się posunąć nie dopisując tej przypowieści i
różnym jej szczegółom niezamierzonych znaczeń.
Przynoszenie owocu
Bodaj najgorszą interpretację przypowieści Chrystusa słyszałem na pewnym kazaniu o pszenicy i
chwastach. Najpierw przeczytajmy tę przypowieść:
Powiedział im też inną przypowieść: Królestwo Niebios jest podobne do człowieka, który
zasiał na swoim polu dobre ziarno. Kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, posiał
chwasty między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawiły
się również chwasty. Wówczas przyszli słudzy i zapytali gospodarza: Panie, czy nie posiałeś
na swojej roli dobrego ziarna? Skąd więc te chwasty? Oznajmił im: Zrobił to człowiek wrogo
do mnie usposobiony. Słudzy więc powiedzieli do niego: Czy chcesz, żebyśmy poszli i zebrali
te chwasty? Odpowiedział: O nie, ponieważ usuwając chwasty, moglibyście wyrwać też
pszenicę. Pozwólcie im razem rosnąć aż do żniwa, a w czasie żniwa powiem żeńcom:
Zbierzcie najpierw chwasty, zwiążcie je w snopki na spalenie, pszenicę natomiast zwieźcie do
mojego spichlerza (Mt 13,24-30).
Oto wyjaśnienie autorstwa owego kaznodziei:
Faktem jest, iż kiełkująca pszenica oraz chwasty wyglądają identycznie. Pszenicy nie można
odróżnić od chwastów. I tak właśnie jest na świecie i w kościele. Nie można rozróżnić, kto jest
prawdziwym chrześcijaninem, a kto niewierzącym. Nie da się ich rozpoznać na podstawie stylu
życia, ponieważ wielu chrześcijan, podobnie jak ludzie niewierzący, okazuje nieposłuszeństwo
Chrystusowi. Tylko Bóg zna ich serca i w końcu ich rozdzieli.
Nie taki jest, oczywiście, sens tej przypowieści! W istocie pokazuje ona, iż wierzący
bardzo
się
różnią od niewierzących. Zauważmy, iż słudzy zorientowali się, że zostały zasiane chwasty, kiedy
pszenica wydała ziarna (zob. w. 26). Chwasty (w wersji ang. kąkol) nie dają plonu, dlatego łatwo je
rozpoznać. Uważam, że nie bez znaczenia jest fakt, iż Jezus wybrał
bezowocny
kąkol jako symbol
niegodziwych, którzy zostaną na końcu zebrani i wrzuceni do piekła.
Zasadnicze myśli tej przypowieści są jasne:
Prawdziwie zbawieni przynoszą owoc, zaś
niezbawieni nie. Chociaż Bóg na razie nie sądzi niegodziwych, żyjących pośród zbawionych, jednak
kiedyś oddzieli ich od sprawiedliwych i wrzuci do piekła.
Właściwie Jezus sam wyjaśnił tę przypowieść, nie ma więc potrzeby, aby doszukiwać się
jakiegoś znaczenia ponad to, co powiedział:
Wtedy opuścił tłumy i poszedł do domu. Podeszli do Niego Jego uczniowie i poprosili:
Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście na polu. Odpowiedział im: Siewcą dobrego ziarna jest
Syn Człowieczy. Polem jest świat, dobrym ziarnem są synowie Królestwa, a chwastem
synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł, żniwem jest koniec świata, a
żeńcami są aniołowie. Tak jak zbiera się chwasty i spala w ogniu, tak będzie przy końcu
świata. Syn Człowieczy pośle swoich aniołów i zbiorą z Jego Królestwa wszystko, co
powoduje upadek oraz tych, którzy dopuszczają się bezprawia, i wrzucą ich do rozpalonego
pieca. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w
Królestwie swojego Ojca. Kto ma uszy, niechaj słucha (Mt 13,36-43).
Hiperbola
Drugą powszechną figurą stylistyczną w Biblii jest
hiperbola
, czyli świadoma przesada, mająca
na celu podkreślenie czegoś. Kiedy matka mówi do dziecka: – Tysiąc razy wołałam cię na obiad –
to jest to hiperbola. Przykładem biblijnej hiperboli może być wypowiedź Jezusa o odcięciu prawej
ręki:
Jeśli twoja prawa ręka jest powodem twojego upadku, odetnij ją i wyrzuć. Lepiej bowiem
będzie dla ciebie, gdy stracisz jedną część ciała, niż gdybyś miał cały zginąć w Gehennie (Mt
5,30).
Gdyby Jezus mówił dosłownie, żeby każdy, kto grzeszy posługując się w jakiś sposób prawą
ręką,odciął ją, to wszyscy chodzilibyśmy bez rąk! Oczywiście rozwiązanie problemu grzechu tak
naprawdę nie leży w naszych rękach. Najprawdopodobniej Jezus uczy, że grzech może nas posłać
do piekła, i aby go uniknąć, należy wyzbyć się pokus oraz tych rzeczy, które powodują, że się
potykamy.
Antropomorfizm
Trzecią figurą stylistyczną występującą w Biblii jest
antropomorfizm
. To wyrażenie
metaforyczne, przypisujące Bogu ludzkie atrybuty, abyśmy mogli lepiej Go zrozumieć. Na przykład
czytamy:
A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie (Rdz 11,5).
Jest to prawdopodobnie antropomorfizm, gdyż wydaje się dziwne, iż wszystko wiedzący Bóg
musiał dosłownie przebyć drogę z nieba do okolicy Babel, aby sprawdzić, co ludzie tam budują!
Wielu biblistów traktuje wszystkie wzmianki opisujące części Bożego ciała, jak ramiona, dłonie,
nos, oczy i włosy jako antropomorficzne. Z pewnością, powiadają, wszechmocny Bóg nie posiada
w rzeczywistości takich członków ciała jak ludzie.
Ja bym się jednak spierał, i to z kilku powodów. Po pierwsze, Biblia wyraźnie naucza, że
zostaliśmy
stworzeni na obraz i podobieństwo
Boże
:
A wreszcie rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka
na Nasz obraz, podobnego Nam
” (Rdz 1,26).
Ktoś może powiedzieć, że jesteśmy do Boga podobni w sensie posiadania samoświadomości,
poczucia moralnej odpowiedzialności, zdolności rozumowania itd. Przeczytajmy jednak
stwierdzenie bardzo podobne do Rdz 1,26, zapisane kilka rozdziałów dalej:
Gdy Adam miał sto trzydzieści lat, urodził mu się syn,
podobny do niego jako jego obraz
, i dał
mu imię Set (Rdz 5,3).
[ Pobierz całość w formacie PDF ]