Jane Austen - Lady Susan, Książka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JANE AUSTEN
Lady Susan
1
LIST 1
Lady Susan Vernon do pana Vernona
Langford, grudzień
Mój drogi Bracie!
Nie mogę dłużej odmawiać sobie przyjemności skorzystania z Twego uprzejmego
zaproszenia, by spędzić kilka tygodni w Churchill. Jeśli więc Ty i pani Vernon nie macie nic
przeciwko temu, żywię nadzieję, że już za parę dni zostanę przedstawiona drogiej Siostrze, którą od
tak dawna pragnęłam poznać. Moi tutejsi przyjaciele gorąco nalegają, abym przedłużyła swój pobyt
u nich, ale, mówiąc między nami, ich gościnne i czarujące usposobienie sprawia, że prowadzą zbyt
bogate - jak na mój obecny nastrój i sytuację - życie towarzyskie. Niecierpliwie oczekuję więc
godziny, kiedy znajdę się w Twoim uroczym ustroniu. Tęsknię także za tym, by poznać Twe dzieci,
w których sercach chciałabym zająć jakiś kącik. Ja sama będę miała wkrótce okazję wypróbować
cały swój hart ducha, czeka mnie bowiem rozstanie z córką. Długa choroba mego drogiego męża
uniemożliwiła mi poświęcenie jej tyle uwagi, ile dyktują zarówno matczyne uczucia, jak i
obowiązek, a mam aż nadto powodów, by się obawiać, że guwernantka, której opiece ją
powierzyłam, nie wywiązała się ze swoich powinności. Zdecydowałam się zatem umieścić
Fryderykę w jednej z najlepszych prywatnych szkół w mieście, dokąd będę mogła osobiście ją
odwieźć po drodze do Was. Mam wielką nadzieję, że nie odmówicie mi w Churchill gościny -
wiadomość, że nie możecie mnie u siebie przyjąć, napełniłaby moje serce najgłębszym żalem.
Wielce zobowiązana i oddana Ci siostra
Susan Vernon
2
LIST 2
Lady Susan do pani Johnson
Langford
Myliłaś się, droga Alicjo, przypuszczając, że spędzę w Langford resztę zimy, ja zaś nie
umiem wprost wyrazić żalu, że Twoja przepowiednia się nie sprawdziła. Wierz mi, że rzadko
zdarzało mi się przeżyć gdzieś trzy miesiące weselsze od tych, które właśnie minęły. Obecnie nic
nie układa się dobrze. Kobiety w rodzinie zjednoczyły się przeciwko mnie. Przewidziałaś, że tak
będzie, kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Langford. Ale Manwaring jest tak miły, że
doprawdy nie sposób mnie nie zrozumieć! Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy przyjechałam do
tego domu, powiedziałam sobie: „Lubię tego człowieka. Niechaj Niebiosa sprawią, żeby nie było z
tego jakiegoś nieszczęścia”. Byłam zdecydowana postępować ostrożnie, mając na względzie moje
czteromiesięczne zaledwie wdowieństwo, i zachowywać się tak powściągliwie, jak to tylko
możliwe - i tak właśnie się zachowywałam. Wierz mi, moja droga, że nie przyjmowałam zalotów
niczyich prócz Manwaringa i w ogóle unikałam wszelkiego flirtowania. Mimo bywającej tu licznej
rzeszy panów nie wyróżniałam nikogo prócz sir Jamesa Martina, a i jego obdarzyłam względami
tylko po to, by go uwolnić od panny Manwaring. Każdy jednak, kto poznałby powód, dla którego to
zrobiłam, usprawiedliwiłby mnie natychmiast. Nazywano mnie nieraz wyrodną matką, ale mimo to
znam święte obowiązki matczynego serca i mojemu postępowaniu przyświecało wyłącznie dobro
córki. I gdyby nie była ona największym głuptasem na świecie, otrzymałabym za moje wysiłki
należne podziękowania, dzięki moim staraniom bowiem sir James oświadczył się o rękę Fryderyki.
Ona jednak - która przyszła na świat tylko po to, aby stać się utrapieniem mojego życia - tak
gwałtownie zaprotestowała przeciw temu małżeństwu, że uznałam, iż lepiej będzie odłożyć te plany
na później. Nieraz już żałowałam, że sama go nie poślubiłam, i gdyby tylko jego słabość budziła we
mnie choć nieco mniejszą pogardę, uczyniłabym to na pewno. Widocznie jednak jestem pod tym
względem romantyczką i samo bogactwo mi nie wystarcza.
Wszystko, co się tu teraz dzieje, jest w najwyższym stopniu irytujące. Sir James odjechał,
Maria nie kryje gniewu, a panią Manwaring pożera zazdrość; jest tak nieznośnie zazdrosna i
wściekła na mnie, że - znając wybuchowość jej charakteru - nie zdziwiłabym się, gdyby poprosiła o
pomoc swego opiekuna. Twój mąż jednak pozostaje w jej oczach moim przyjacielem, ja zaś
uważam, że najlepszą rzeczą, jaką uczynił w życiu, było zdanie jej na zawsze na łaskę małżonka.
Znaleźliśmy się teraz w niewesołym położeniu; w domu nastąpiły wielkie zmiany. Cała rodzina
toczy ze sobą wojnę, a Manwaring ledwie ośmiela się ze mną rozmawiać. Czas, żebym wyjechała.
3
Jestem zdecydowana opuścić ten dom i mam nadzieję jeszcze w tym tygodniu spędzić miły dzień w
mieście w Twoim towarzystwie. Jeśli pan Johnson nadal darzy mnie równie małą życzliwością, co
zawsze, sama będziesz musiała złożyć mi wizytę przy Wigmore Street pod numerem 10. Może
jednak tak się nie stanie, Twój mąż bowiem - przy wszystkich swoich wadach - jest człowiekiem,
któremu zawsze należało się miano „osoby szacownej”, zważywszy zaś na to, że uważana jestem za
bliską przyjaciółkę jego żony, okazywanie mi przezeń lekceważenia wyglądałoby niezręcznie.
Wstąpię do miasta po drodze do tego nieznośnego miejsca, jakim jest Churchill. Wyobraź sobie, że
naprawdę wybieram się na tę głuchą wieś. To dla mnie ostatnia deska ratunku. Gdyby istniały inne
otwarte przede mną drzwi w Anglii, wybrałabym je z pewnością. Wiem, że Charles Vernon jest mi
niechętny, mam też obawy co do jego żony. Muszę wszelako pozostać w Churchill, póki nie będę
miała czegoś lepszego na widoku. Moja córka ma mi towarzyszyć w podróży do miasta, gdzie
powierzę ją opiece panny Summers z Wigmore Street - do czasu, nim nabierze więcej rozumu.
Jestem przekonana, że nawiąże przy tym pożyteczne znajomości, wszystkie tamtejsze dziewczęta
pochodzą bowiem ze znakomitych rodzin. Pewnie dlatego czesne jest takie wysokie, znacznie
wyższe niż kiedykolwiek mogłabym zapłacić.
Adieu. Gdy tylko znajdę się w mieście, wyślę Ci bilecik.
Twoja na zawsze
Susan Vernon
4
LIST 3
Pani Vernon do lady de Courcy
Churchill
Droga Matko!
Z wielką przykrością muszę Cię zawiadomić, że nie będziemy mogli dotrzymać obietnicy
spędzenia z Wami świąt Bożego Narodzenia. Musimy odmówić sobie tego szczęścia na skutek
okoliczności, na które nie mamy żadnego wpływu. Lady Susan w liście do swego brata wyraziła
zamiar złożenia nam wizyty - i to niemal natychmiast. Będą to prawdopodobnie zwykłe kurtuazyjne
odwiedziny, ale mimo to nie sposób przewidzieć, jak długo potrwają. Nie byłam bynajmniej
przygotowana na jej przyjazd. Langford wydawało się miejscem pod każdym względem dla niej
odpowiednim - tak z racji jej eleganckiego i kosztownego stylu życia, jak i szczególnej więzi,
łączącej ją z panią Manwaring. Zupełnie nie oczekiwałam tedy, iż tak szybko dostąpimy zaszczytu
goszczenia jej w naszym domu, choć, oczywiście, nie słabnąca przyjaźń, jaką nam okazywała,
odkąd zmarł jej mąż, pozwalała mi się domyślać, że będziemy w przyszłości obowiązani ją u siebie
przyjąć. Podejrzewam wszelako, że podczas pobytu w Staffordshire pan Vernon był dla niej
przesadnie miły, pomimo że jej zachowanie wobec niego było tak przebiegłe i nieszczere, że ktoś
mniej od mego męża życzliwy i łagodny z pewnością natychmiast przejrzałby tę grę. Zważywszy
na trudne warunki, w jakich się znalazła, niewątpliwie należało udzielić jej, jako wdowie po bracie,
materialnego wsparcia, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że naleganie, by odwiedziła nas w
Churchill, nie było zgoła konieczne. Jednakowoż okazywany przez nią smutek i zapewnienia o
nieutulonym żalu po śmierci męża tak zmiękczyły serce zawsze myślącego o wszystkich jak
najlepiej pana Vernona, że bez zastrzeżeń uwierzył w szczerość uczuć bratowej. Jeśli chodzi o
mnie, wciąż pozostaję nie przekonana. Nie dam się nabrać na obłudny list lady Susan, póki nie
zrozumiem prawdziwego powodu jej odwiedzin. Możesz przeto, Matko, sama odgadnąć, z jakimi
uczuciami oczekuję jej przyjazdu. Będzie miała okazję roztoczyć cały ów urok, z którego tak
słynie, by zyskać moje względy, choć ja postaram się ustrzec przed wpływem jej czaru,
szczególnie, jeśli będzie on jedyną rzeczą przemawiającą na jej korzyść. Lady Susan zaznaczyła, że
gorąco pragnie mnie poznać, wiele pisała też o moich pociechach. Nie jestem jednak aż tak naiwna,
by przypuszczać, że kobieta traktująca tak obojętnie - jeśli nie wręcz wrogo - własne dziecko, okaże
przywiązanie do któregokolwiek z moich. Panna Vernon zostanie umieszczona w szkole w mieście,
jeszcze zanim jej matka do nas zawita. Cieszę się z tego zarówno ze względu na nią, jak i na siebie.
Rozstanie z matką musi być dla niej korzystne, szesnastolatka zaś, która odebrała tak marną
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl