Ja nie walczę, Polityka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Co w prawie piszczyJa nie walczęKonstytucja ustanawia w art. 82 obowiązek wierności Rzeczypospolitej,który nałożono na „obywateli polskich”. Obowiązkiem obywatela jest też - zgodniez art. 85 ust. 1 Konstytucji - „obrona Ojczyzny”.Konstytucja nadal w art. 53 ust. 1 chroni wolność sumienia, a w art. 54 ust. 1 - wolnośćwyrażania poglądów. Pozwolę sobie zatem na wyrażenie mojego poglądu co do obowiązkuwierności państwu. Europa pogrąża się w nacjonalizmach. WPolsce rządzący pospołu z opozycjąkarmią swą popularność budzeniem wojennej histerii.Politycy obu głównych partii nieustającomielą słowo „Polska”, media straszą rosyjską napaścią, akler katolicki piecze na tym własnąpieczeń, szczując jednych Polaków przeciw drugim.We Francji wybory do ParlamentuEuropejskiego wygrywa paniLe Pen,cwana aryjska blondyna z nacjonalistycznym mózgiem.W Zjednoczonym Królestwie nawet premierCameronpodgrzewa nienawiść wobeccudzoziemców, próbując ratować to rysów przed przegraną z jeszcze bardziej kretyńskimipoglądami, narastającymi na prawo od niego. Na Węgrzech nacjonalistyczny Fi- desz walczy o rząddusz z neofaszystowskim Jobbikiem. Współczesna Europa coraz bardziej zasnuta jest tym samymdymem, który wyczuwa się od pierwszych scen genialnego „Cabaretu”Boba Fosse’a.Coraz głośniej słychaćśpiew„Jutro należy do mnie”, ręce coraz wyżej unoszą się w faszystowskichgestach.Co czuje polski lewicowyżydowskiprawnik, słysząc tenśpiew?Strach. Mój strach wynikaz poczucia osobności. Nie jest to strach przed falą faszyzmu, która rozlewa się po kontynencie.Każdą głupotę można przecież powstrzymać. Bardziej boję się obojętności. Tej samej wstrętnej,słodkawej,drobnomieszczańskiej, tchórzliwej lub sprzyjającej obojętności, którą widzieliwyprowadzani naśmierćniemieccyŻydziw oczach swoich aryjskich sąsiadów. Kiedy widzękatolików wrzeszczących,że„Ida” to antypolski film, nie mam wątpliwości,żewąsaty żartowniśPietrzaknie stanąłby w mojej obronie, kiedy prowadziliby mnie do gazu.Przecież nie jestemprawdziwym Polakiem ani katolikiem, więc „dobrze mi tak”.Zadaję sobie pytanie, czy czuję w sobie niechęć wobec Rosji i Rosjan? Nie czuję.Czuję sympatię dla Rosjan, których znam, i do Rosji, którą lubię. Ale też czuję niechęć, a możei nienawiść wobecPutinai jego sługusów, którzy tę Rosję gnębią.Źródłemtej niechęci jest to,żeich retoryka i działania zaprzeczają podstawom demokracji, ale niechęć tę czuję nie w związkuz inwazją na Krym, lecz silniej w związku z cenzurą i prześladowaniami mniejszości seksualnych.I tu powstaje pytanie, czy będę walczył z Rosją wespół z moimi współobywatelami, którzyna forach internetowych pisali „brawo”, kiedy Putin wprowadzał ustawę zakazującą„homoseksualnej propagandy”. Wyjaśniam - nie będę. Tak jak nic mnie niełączymentalniez Putinem, tak i nic nie mam mentalnie wspólnego z posłankamiWróbelczyPawłowicz.To ich wojna, nie moja.To retoryka (także polskiej) skrajnej prawicy, którą tylko strachliwa obojętność zakazuje namnazwać po imieniu - jako neofaszystowską.Ona hoduje nasiona, z których może wykieikowaćw Europie wojna. To nachalne lansowanie „wspólnoty narodowych interesów”, wzywaniedo patriotyzmu i „wierności Ojczyźnie”, szczucie przeciw wszystkim „innym”, mieszanie religiii państwa, okopywanie się w „wierności tradycji” przeciwko „liberalnym wzorcom” i „lewackiejpropagandzie”, a też tchórzliwe marudzenie,że„teraz są ważniejsze sprawy” (niż związkipartnerskie, in vitro itd.), szukanie nowych wrogów (gender) - to dokładnie ta sama gleba,z której rośnie nacjonalizm rosyjski, polski, francuski, węgierski itd. I nie lewica jest ogrodnikiem,który ją pielęgnuje.Jak u schyłku Republiki Weimarskiej, tak i w Polsceliberalne media głównego nurtu stosujątaktykę tej samej, strachliwie-przy- zwalającej obojętności.W „Polityce” czy „Gazecie Wyborczej”próżno szukać jeśli nie potępienia, to chociażby słów przestrogi przed zbrojeniamiczy antyrosyjskim szczuciem. Ale niech redaktorzy Paradowska i Michnik się niełudzą.Kiedy Polskę w końcu zaleje faszyzm, będziemy dzielić te same cele i komory. Faszystowskarewolucja pożre też własne dzieci: nagle okaże się,żechociaż Wildstein był „z nami”, to jednaknie całkiem, bo to w końcuŻyd.Nic mnie niełączyz tymi Polakami, którzy są tchórzliwie obojętni wobec wzrastania faszyzmu.Jeśli Polska pójdzie na tę wojnę, to nie będę jej „wierny” i nie wykonam „obowiązku obrony”.Niczego Polsce nie zawdzięczam i niczego od niej nie oczekuję. Nie widzę więc powodu,żebyPolska oczekiwała ode mnie czegoś więcej niż płacenia podatków.Od 25 lat „Ojczyzna” mado zaoferowania tylko marne zarobki, brak bezpieczeństwa socjalnego i neokonserwatywnąpropagandę, w myśl której mam sobie radzić sam, bo jeśli nie, to jestem menelem i ciężarem.I ja niby miałbym za to walczyć i umierać?Może potrzeba nowej wojny,żebyśmyzrozumieli, jak wielkie zło wyrządza hodowaniepodlanego religijnym fanatyzmem faszystowskiego nacjonalizmu, który idioci nazywająpatriotyzmem?JERZY DOLNICKIjerzy@faktyimity.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]